- No nie jest źle, przynajmniej nie trafiło we mnie. - powiedziałam śmiejąc się. Cassie zaśmiała się wraz ze mną.
- Lubisz niebezpieczne miejsca? - zapytałam.
- Pff nie no skąd. - odpowiedziała.
- Hmm. Znam bardzo dobre miejsce. - powiedziałam.
- Jakie? - padło pytanie z ust Cassie.
- Miasto Gaspar. - odpowiedziałam. Dziewczyna pokiwała głową. Weszłyśmy powoli do opuszczonego miasta. Wokoło nas było ciemno i mgliście, budynki były w połowie zniszczone. Nad miastem unosił się dym, który był nie do zniesienia. Aż trudno było uwierzyć iż ktoś tutaj mieszkał. Myśl ta była zarazem straszna, jak i smutna. Coś nas obserwowało, ale postać nie była widoczna.
- Ktoś nas obserwuje. - stwierdziłam.
- Taa..
Zza gruzów starego budynku wyłonił się smok. Dokładniej chiński ogniomiot. Dobyłam swego miecza, atakując przeciwnika. Dziewczyna zaczęła pakować strzały w pierś bestii.
< Cassie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie przeklinaj w komentarzach. Jeżeli chcesz negatywnie ocenić bloga - prosimy o konstruktywną krytykę. Ponadto nie chcemy, abyście skakali sobie wzajemnie do gardeł :)