29 sie 2016

Od Reik'a

Było popołudnie. Dostałem dzisiaj wolne więc postanowiłem trochę pospacerować. Spacerowałem na skraju miasta Saulė, aż nagle dostałem czymś w łeb. Upadłem na ziemie. Po kilku sekundach się podniosłem, otrzepałem z kurzu i rozejrzałem. Dookoła nikogo nie było. Popatrzyłem w dół i zobaczyłem średniej wielkości kamień który bardzo przypominał mi jajo. Przykucłem i dotknąłem go. Kamień był cały w jakimś śluzie i nawet trochę się poruszył. Albo to faktycznie jajo, albo tak mnie ktoś pizgnął kamieniem że teraz widzę różne rzeczy-Pomyślałem. Postanowiłem wziąć to... coś i zanieść je jakiemuś naukowcowi. Mogłem to zostawić, ale nie wiadomo było co z tego wyjdzie. Po kilku minutach byłem przed jakimś jebitnym labolatorium. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Przechodziłem przez różne korytarze i nigdzie nikogo nie było. W końcu udało mi się usłyszeć stukanie w klawiaturę. Stanąłem przed drzwiami zza których dochodził ten dźwięk. otworzyłem je i zobaczyłem młodą dziewczynę zapisującą coś na komputerze. Kiedy mnie zobaczyła mocno się zdziwiła i trochę wystraszyła.
-Kim jesteś i jak tutaj wszedłeś?!-Zapytała z zdenerwowanie.
-Jestem ślusarzem i... jestem ślusarzem.-Zażartowałem.
-Bardzo śmieszne, a naprawdę?
-A naprawdę, to mam coś dla ciebie.-Powiedziałem pokazując jajo.
-Romantyk z ciebie...-Zażartowała.

<Sorianna?>

Reik Haderon

LiriaSky
Imię: Reik
Nazwisko: Haderon
Stanowisko: Dowódca Piechoty
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Hetero
Pseudonim: 
Wiek: 5069
Głos: Cypis
Aparycja: Posiada tatuaż na plecach, ma jakieś 170 cm wzrostu, jest dosyć wysportowany i najczęściej ubiera się w białą bluzę, czarne dżinsy i sportowe buty.
Charakter: Wiele osób uważa Reik'a za kogoś nienormalnego przez jego zachowanie. To prawda. Często robi coś głupiego, nienormalnego czy zboczonego ale potrafi zachować zdrowy rozsądek i pomyśleć kilka razy zanim coś zrobi. Jeżeli chodzi o walkę czy taktykę to nie ma sobie równych. Jest też dosyć inteligentną osobą. Przez 5069 lat wiele się nauczył. Pomimo tego wciąż zachowuje się jak dzieciak. I tak też wygląda...
Rodzina:
Partner:
Zauroczenie:
Potomstwo: Nigdy :P
Konto: 600 Dark Coins
Rasa: Anioł Śmierci i Demon
Moce: Zmiana w demona | Teleportacja do 15 metrów | Super szybkość | "Władanie" nad ciemnością | Tworzenie demonów | Regeneracja | Potrafi tworzyć kilka swoich kopi | Tworzenie dowolnej broni (Może zrobić tylko jedną na raz) |
Umiejętności: Dobrze strzela | Umie Parkour
Motto: 
Ulubiony kolor: Czarny
Co lubi: Polować, biegać, siedzieć w lesie, obijać się, walczyć... Dużo by tego wymieniać...
Czego nie lubi: Praktycznie niczego nie lubi
Ciekawostki: Kiedy zmienia się w demona z jego pleców wyrastają dwa demony które przypominają węże.
Inne zdjęcia: Jako Demon
Kontakt: Reik

"I znowu: rozczesuje włosy myje twarz po bezsennej nocy...


Lisa LG
 ...zakładam moje najlepsze ubranie
biorę plecak
I tuż przed wyjściem do pracy ubieram swój najlepszy uśmiech
Nikt nie zauważy. Nigdy nie zauważą.
Mojej prawdziwej, smętnej twarzy. "
Imię: Sorianna
Nazwisko: Corvus
Stanowisko: Naukowiec
Płeć: Kobieta
Orientacja: Heteroseksualna, ale osobiście by wolała być Aseksualna, ale jej coś zabrania
Pseudonim: Nazywają ją Bloody, Nerd i Norwegię.
Wiek: 20 lat
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=ob50nNoGhTU
Aparycja: Ma na plecach blizny, a na ręce wilka.
Charakter: Soray jest cicha i zamknięta w sobie. Ona woli spędzać czas w labo, gdzie może sobie popisać o różnych badaniach, albo żyć na kawie. Jest oddana przyjaciołom, ale ich nie ma. Partnera też nie ma. Jest Aspołeczna i nie lubi jak ktoś jej przeszkadza w badaniach. Spędza 3/4 swojego życia w laboratorium, a  ogólnie mężczyzn ma w głębokim poważaniu (chyba, że jej zaimponują). Jest tajemniczą osobą i nie lubi jak ktoś ją pyta o jej przeszłość. To jedyna cecha, jakiej nie ukryje za maską. Nie tylko tego nie potrafi ukryć. Nie potrafi też ukryć gniewu i zmartwienia. Jak przechodzi co do czego, najchętniej, by uniknęła takiego tematu, ale wie, że czasem się nie da i trzeba powiedzieć. Wtedy na pewno będzie się jąkać, denerwować i się modlić, by coś im przeszkodziło.
Rodzina: Nie ma, nie pamięta, nie wie.
Partner: Weźcie tych idiotów ode mnie!
Zauroczenie: Chyba w snach
Potomstwo: Pfff...
Konto: 600 Dark Coins
Rasa: Anioł
Moce: Może być niewidzialna, potrafi leczyć rany, włada nad cieniami, włada nad wodą i galaktyką (tego ostatniego nikt nie wie)
Umiejętności: Nikt jej jeszcze nie prześcignął w pisaniu najszybciej na klawiaturze. Umie napisać referat o 10 stronach w godzinę. Szybko zbiera fakty i potrafi czasem się bawić w detektywa, ale woli spędzać czas w laboratorium. Ignoruje facetów, chyba, że się jakiś przyczepi.
Motto: I znowu:
rozczesuje włosy 
myje twarz po bezsennej nocy
zakładam moje najlepsze ubranie
biorę plecak
I tuż przed wyjściem do pracy ubieram swój najlepszy uśmiech
Nikt nie zauważy. Nigdy nie zauważą.
Mojej prawdziwej, smętnej twarzy.


Ulubiony kolor: Czerwony, zielony, czarny
Co lubi: Samotność, koty, laboratorium
Czego nie lubi: Mężczyzn, idiotów, czepialskich.
Ciekawostki: Ma klątwę. Jej skrzydła się ujawnią, kiedy jej serce spotka swojego jedynego
Nienawidzi facetów
Marzy o kocie
Inne zdjęcia: Kiedy była młodsza z jej braćmi: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/ea/2c/06/ea2c060dc6510d6509782c106731d7b0.jpg
Kontakt: Howrse: Renesme_Darkline
email: ravenislime@gmail.com

Od Katherine cd Cassie

Chwile potem zaczęło przybywać przeciwników.
- No to chyba przyda nam się pomoc. - stwierdziłam. - Charizard X i Y ! - zawołałam  donośnym głosem. Nie musiałam  długo czekać. Smoki pojawiły się niemal natychmiast, nie musiałam nic mówić, by te zaatakowały przeciwników.
- No to walczmy! - zawołała Cassie. 
- Pewnie! - odpowiedziałam. Walka była ostra i efektowna, płomienie unosiły się wraz z dymem. Smoki sprawdzały się w walce. Po skończonej walce stwierdziłam:
- Genialnie się walczyło. 
- Tak. Jak wrócimy? - zapytała dziewczyna. 
- Nie widzę problemu. Możemy polecieć na moich smokach. - rzekłam.
 - To świetnie. Mogę na szarym? - zapytała Cassie. 
- Jasne, jak chcesz to dosiądź Charizarda X. - powiedziałam. - Trzymaj się mocno. - dodałam.Wsiadłam na pomarańczowego smoka. Wspaniale było unosić się nad ziemią. 
< Cassie?>

Od Cassie cd Katherine

W mieście panowała ponura atmosfera. Dym nieprzyjemnie gryzł nas w gardle zmuszając do pokaszliwania. Dodatkowo utrudniał widoczność. Niespokojnie rozglądałyśmy się wokoło czując na sobie czyjś wzrok. Gdzieś niedaleko nas słychać było sypanie się gruzu, powarkiwanie oraz kroki ogromnego zwierza.
- Ktoś nas obserwuje. – stwierdziła na głos Katherine.
Przytaknęłam jej skinieniem głowy i w tym samym momencie do mojego nosa dostał się ostry zapach spalenizny i siarki.
- Ugh. Czujesz to? – zapytałam marszcząc nos i robiąc grymas na twarzy – Jakby ktoś spalił omlety.
Katherine spojrzała na mnie z zapytaniem, a następnie również zmarszczyła nos.
- Śmierdzi raczej jak spalone frytki… - nie dokończyła, bo zza rogu pojawił się ogromny kształt.
Moje oczy rozszerzyły się z zaskoczenia i odruchowo zrobiłam krok do tyłu. To był smok! I to jeszcze nie byle jaki tylko chiński ogniomiot. Katherine została na swym miejscu i dobyła swojego miecza. Ja naciągnęłam cięciwę łuku wypuszczając trzy strzały jednocześnie. Dziewczyna zaszarżowała na bestię, która najwyraźniej była zaskoczona tym, że próbujemy w ogóle jeszcze walczyć. A co – powiedziałam sobie w myślach – myślałeś, smoku, że zaczniemy się chować jak ostatni tchórze?! To dodało mi odwagi i strzelałam w pierś smoczyska wypuszczając strzały tak szybko, jak tylko potrafiłam. Niestety okazało się to bezsensowne, bo groty strzał odbijały się od grubego pancerza gada nie robiąc mu żadnej krzywdy a jedynie go irytując. Po wystrzeleniu połowy zapasu strzał, zaprzestałam atakować z odległości i zamierzałam pomóc Kath z bliska. Odrzuciłam łuk na bok czując jak emocje gotują się we mnie. Miałam zamiar częściowo się przemienić w wilkołaka. Powiększyć pazury oraz kły. Musiałam jednak uważać, bo wystarczyła jedna iskra i mogłam już stracić panowanie nad sobą.
Po sekundzie biegłam na czworaka (tak się lepiej i szybciej biega wilkołakom) warcząc i obmyślając strategiczne punkty uderzeń. Kątem oka dostrzegłam jak Katherine zadaje smokowi widowiskowy cios kataną. Odbiłam się mocno od betonowego podłoża i złapałam się łuski gada. Wędrówka na grzbiet bestii przypominała trochę ścianę wspinaczkową pokrytą śliską substancją, którą potrząsa dwóch olbrzymów chcących wyrywać ją sobie wzajemnie. Nie oczekiwałam, że smoczysko będzie stać nieruchomi i się nam przyglądać, ale nie sądziłam też, że aż tak będzie tutaj rzucać.


Katherine?