Było popołudnie. Dostałem dzisiaj wolne więc postanowiłem trochę pospacerować. Spacerowałem na skraju miasta Saulė, aż nagle dostałem czymś w łeb. Upadłem na ziemie. Po kilku sekundach się podniosłem, otrzepałem z kurzu i rozejrzałem. Dookoła nikogo nie było. Popatrzyłem w dół i zobaczyłem średniej wielkości kamień który bardzo przypominał mi jajo. Przykucłem i dotknąłem go. Kamień był cały w jakimś śluzie i nawet trochę się poruszył. Albo to faktycznie jajo, albo tak mnie ktoś pizgnął kamieniem że teraz widzę różne rzeczy-Pomyślałem. Postanowiłem wziąć to... coś i zanieść je jakiemuś naukowcowi. Mogłem to zostawić, ale nie wiadomo było co z tego wyjdzie. Po kilku minutach byłem przed jakimś jebitnym labolatorium. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Przechodziłem przez różne korytarze i nigdzie nikogo nie było. W końcu udało mi się usłyszeć stukanie w klawiaturę. Stanąłem przed drzwiami zza których dochodził ten dźwięk. otworzyłem je i zobaczyłem młodą dziewczynę zapisującą coś na komputerze. Kiedy mnie zobaczyła mocno się zdziwiła i trochę wystraszyła.
-Kim jesteś i jak tutaj wszedłeś?!-Zapytała z zdenerwowanie.
-Jestem ślusarzem i... jestem ślusarzem.-Zażartowałem.
-Bardzo śmieszne, a naprawdę?
-A naprawdę, to mam coś dla ciebie.-Powiedziałem pokazując jajo.
-Romantyk z ciebie...-Zażartowała.
<Sorianna?>