3 wrz 2016
Od Argony - Cd. Katherine
Od Alfiego - Cd. Cassie
Od Asirii - Cd. Sorianny
Od Asirii - Cd. Akane
Śmierć!
Od Katherine cd Cassie
Od Katherine cd Argony
Od Argony - Cd. Katherine
Irytowało mnie w tej dziewczynie właściwie... no wszystko. Nienawidziłam sposobu w jaki chodzi. Nienawidziłam jej barwy głosu. Nienawidziłam sposobu wypowiedzi. Słowem, nie mogłam się od niej oderwać. Gdy tylko odwróciła się i odeszła mordercza intencja pognała za nią. Uśmiechnęłam się. Tymczasowo znalazłam zajęcie dla mojej Złośnicy. Zawiesiłam pokrowiec po gitarze na ramieniu i wycofałam głębiej w zaułek, aż do zawieszonej kilka metrów nad ziemią drabiny. Wzięłam rozpęd i wskoczyłam na nią. W kilku szybkich ruchach byłam już na dachu budynku i kucając na jego skraju oszukałam mój cel. Dziewczyna zdążyła już się nieco oddalić, jednak nie miałam problemu z jej dogonieniem.
Gdy skręciła w ulicę po przeciwnej stronie drogi zmuszona byłam opuścić mój punkt obserwacyjny i udać się za nią na piechotę. Nie zaszłam jednak daleko, bo nieznajoma zniknęła w jednym z budynków. Czyżby jej dom? Ściągnęłam gitarę z ramienia i osunęłam się po murze na ziemię. Wpatrywałam się tempo w drzwi wejściowe domu. Czekałam.
Kilka razy ktoś wchodził i wychodził, jednak żaden z nich nie był nią. A zmrok zapadał. Przegoniona przez jakąś staruszkę z niezadowoleniem przeniosłam się do równoległej, znacznie bardziej zapuszczonej uliczki, gdzie nikomu nie przeszkadzałam i jak tego samego ranka, ułożyłam się, oparta na pokrowcu. Noc powinna być moją porą. Przecież nie potrzebuję snu, prawda? Powinnam teraz wypijać krew dziewic. Brr... Wyjęłam spod ubrania flakonik i spojrzałam pochmurno na do połowy pustą buteleczkę. Odkorkowałam i upiłam małego łyka, po czym schowałam ponownie, szczelnie zamykając.
Chyba zasnęłam na chwilę, bo gdy się obudziłam, mój cel właśnie mijał miejsce mojego spoczynku. Przystanął na chwilę, jakby coś go zaciekawiło, po czym wzruszył ramionami i poszedł dalej.
Zebrałam się błyskawicznie i starając się unikać palącego światła słonecznego wmieszałam się w tłum. W którymś momencie mój cel wstąpił do kawiarni. Uznałam to za szansę. Błyskawicznie odnalazłam wejście na budynek, położony kilka kamienic dalej i trzęsącymi się z żądzy mordu dłońmi otworzyłam pokrowiec. Położona płasko na ziemi namierzyłam dziewczynę i wycelowałam. Świsnęło krótko. Nieznajoma, jakby coś wyczuła, bo obróciła się w moim kierunku i na sekundę przed zderzeniem kuli z ciałem przed nią powstała czarna ściana. Błyskawicznie zabrałam Złośnicę z dachu i wpakowałam do opakowania. Zarzuciłam je sobie na ramię i czując, że tamta wie, kto i skąd strzelał, zeszłam z budynku.
(Katherine? To nie tak, że cię nienawidzę. Nie bierz sobie tego do serca :P Argo po prostu nie umie odróżniać pozytywnych uczuć od negatywnych :P)
Od Cassie cd Katherine
- Serio?! – zawołałam ucieszona
W głowie już wyobrażałam sobie mojego smoka. Był duży i silny. Ogromne skrzydła miał rozwinięte, stał na tylnych łapach pazurami wbijając się w skałę i zionął ogniem ku górze… Z rozmarzenia wyrwał mnie głos Katherine.
- …Cassie? – zawołała mnie Kath kładąc ręce na biodrach
- Przepraszam, myślami byłam nadal przy smoku. Możesz powtórzyć? – zapytałam powracając do rzeczywistości.
- Tłumaczyłam co musisz zrobić żeby dostać jajo smoka. Musisz wyruszyć w góry. Tamte góry. – pokazała palcem na ledwo widoczny zarys gór, których wierzchołki kryły się w mglistych chmurach – Tam jest jaskinia. Musisz do niej wejść i wziąć jajo.
- Tak po prostu? – przerwałam
- Nie. To Smocze Legowisko i od tak nie można sobie brać jaj. Musisz… Zresztą, sama się przekonasz. Dla ułatwienia mogę pożyczyć ci mapę.
Chwyciła mnie niepewność oraz ekscytacja na myśl o podróży i jakimś „specjalnym zadaniu”, które mnie tam czeka. Gdy wrócę z powrotem, to kto wie… Może będę mieć własnego latającego gada?
- To na co jeszcze czekamy? Daj mi tę mapę! – pociągnęłam jasnowłosą za rękę i entuzjastycznie podskakiwałam kierując się w stronę jej mieszkania, a następnie gwałtownie się zatrzymałam – Czekaj! Pójdziesz tam ze mną?
- Jasne, ale nie wchodzę do jaskini. To musisz zrobić już sama. – Kath uśmiechnęła się zarażając się moim podekscytowaniem i radością.