9 wrz 2016

Od Asirii

Biegłam przed siebie. Słyszałam coraz głośniejszy świst, który ciągle zbliżał się do mojego ucha i cudem uniknęłam pędzącej strzały. Kolejny raz się odwróciłam. Chciałam się upewnić, że potwory zostały w tyle. Co poniektóre darowały sobie dalszy pościg i zatrzymały się w miejscu. Zdecydowana mniejszość nadal za mną podążała. Uśmiechnęłam się pod nosem i przyzwałam do siebie łuk. Napięłam cięciwę, po czym oddałam pierwszy strzał. Trafiłam w splot słoneczny, przez co jeden z goblinów padł martwy. Jego towarzysze spoglądali zaskoczeni to na truchło, to na mnie. Zatrzymali się i, nie spuszczając ze mnie wzroku, zaczęli się wycofywać. Westchnęłam z ulgą i zarzuciłam broń na plecy. Mimowolnie przypominam sobie moment, w którym zmarli moi rodzice. Bynajmniej nie była to śmierć naturalna.. Gwałtownie potrząsnęłam głową, aby pozbyć się nieprzyjemnych wspomnień i zwalniam do normalnego chodu. Parę chwil później dotarłam do jakiegoś urwiska z niesamowitym widokiem. Przede mną rozciągał się las, pogrążony w harmonii. Widziałam małe punkciki, które unosiły się nad drzewami, aby po chwili znów zniknąć w gęstwinie. Obok mnie szumiał mały strumień, kaskadami spływający w dół. Podeszłam do niego i zamaoczyłam w wodzie obolałe nogi, uprzednio zdejmując buty. Byłam zmuszona do chodzenia przez dwa dni. Bez przerwy. Moje stopy były poobcierane, całe we krwi. Podobnie jak ramię, które zostało zranione przez hydrę. Opamiętałam się i sięgnęłam po bukłak, po czym nabrałam do niego krystalicznie czystej wody. Z powrotem założyłam buty, sięgające mi do połowy łydki i ruszam w dalszą drogę. Jednak nie to było mi dane. Ziemia osunęła się w dół, a ja razem z nią. W duchu dziękowałam Bogu za to, że nie byłam zbyt wysoko. Spadając nie mogłam umrzeć. Byłam zbyt nisko. Będąc już na ziemi, zauważyłam jakąś postać. Ale po chwili straciłam przytomność.

< Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie przeklinaj w komentarzach. Jeżeli chcesz negatywnie ocenić bloga - prosimy o konstruktywną krytykę. Ponadto nie chcemy, abyście skakali sobie wzajemnie do gardeł :)