Kolejny zamach sztyletem i kolejna rysa na manekinie. Dawno nie trenowałam, przez co nieco opuściłam się w fechtunku. Starłam pot z czoła i przywołałam drugą broń do lewej ręki. Cofnęłam się dwa kroki, po czym przykucnęłam, trzymając ostrza za sobą. Następnie cięłam z ukosa. Ups... Manekin stracił dla mnie głowę! Uśmiechnęłam się pod nosem i mocniej przycisnęłam sztylety, szepcąc "Odwołuję." Natychmiast zniknęły. Nagle, ku mojemu zaskoczeniu, usłyszałam szczekanie. Uśmiechnęłam się lekko, widząc pyszczek Vinur'a.
- No przecież kazałam ci czekać na ławce, buntowniku ty! - wymruczałam, głaszcząc swojego pupila. Ten tylko zaskomlał, jakby przepraszając. Zaśmiałam się cicho i pożegnałam się z właścicielką sali treningowej. Więcej tu nie wrócę. Gdy zobaczy manekina, chyba się pochlasta. Ich ceny nie są zbyt niskie.. Z cichym westchnieniem zamknęłam za sobą grube drzwi z jodłowego drewna i wyszłam na ulicę. Było chłodno, pomimo bezchmurnego nieba. Jesień zbliżała się wielkimi krokami. Oddech zmieniał się w parę, a liście drzew powoli zmieniały kolor na żółty. Vinur podobno nigdy nie widział śniegu. Mimo, że jest husky'm, urodził się w ciepłych krajach. Za jakieś trzy, góra cztery miesiące, po raz pierwszy dotknie chłodnego puchu. Uśmiechnęłam się lekko na tę myśl i nakryłam nos wiśniową apaszką. Pies grzecznie dreptał obok mnie, podziwiając ptaki odlatujące z parku. Podążyłam jego przykładem, i przez chwilę zatraciłam się w rozmyślaniach. I oto kolejny przykład mojej nieuwagi. Niechcący zderzyłam się z jakimś przechodniem, który szedł w przeciwną stronę.
- Przepraszam.. - bąknęłam i delikatnie się uśmiechnęłam.
< Ktoś? >
Klep, klep.
OdpowiedzUsuń~Haru