Zaśmiałam się histerycznie. Jeszcze czego?! Ja na jakiejś latającej desce? No chyba ją coś bździ.
- Kath.. Ty tak na poważnie?
- No oczywiście. Czemu nie?
- Przecież gdybym na takie coś wlazła, to nie dość, że zabiłabym siebie, to jeszcze rozwaliła pół miasta! - zawołałam, po czym się głośno zaśmiałam. - Nie no, dobra. Nie chcę się poryczeć ze śmiechu. Katherine patrzyła się na mnie jak na idiotkę, ale miałam to gdzieś.
- No to.. Co chcesz porobić? - zapytała. Odpowiedziałam jej wzruszeniem ramionami.
- Na lody jest na razie zbyt zimno. W parku nie ma co robić.. Na grzyby bym poszła, o. Dawno kurek nie jadłam. - oznajmiłam, uśmiechając się triumfalnie.
- Halucynki?
- Nieee, normalne. Nie wiem o czym ty myślisz. - fuknęłam, obrzucając ją krytycznym spojrzeniem. Kath tylko się zaśmiała i ruszyła za mną. Obrałam na cel jeden z pobliskich lasów. Choć słowo pobliskich chyba nie liczyło się do miejsca oddalonego o 5 kilometrów od nas, ale co tam.
< Kath? Boże, wciśnij jakąś akcję, to może mie tasiemiec wyjdzie xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie przeklinaj w komentarzach. Jeżeli chcesz negatywnie ocenić bloga - prosimy o konstruktywną krytykę. Ponadto nie chcemy, abyście skakali sobie wzajemnie do gardeł :)