Nie zauważyłam dziwnego stworzonka, które wcześniej było ukryte pod stołem ciemnowłosej. Nagle wskoczyło mi na ramię (przez co oczywiście się wzdrygnęłam) i przyłożyło do policzka jakiś dziwnie pachnący liść. Przez chwilę piecze, jednak później nie czuję nic.
- Ee.. Co to było? - pytam niepewnie Akane.
- Mój towarzysz. - odpowiada, szeroko się uśmiechając. - Leafeon, dokładniej. Wracamy do treningu?
Skinęłam głową i zacisnęłam pięści na sztyletach, szepcąc Odwołuję. Małe ostrza zniknęły. Zastąpił je dość duży, dwuręczny miecz. Wykonany był ze Smoczej Stali, która wyróżniała się kolorem czarnym niczym węgiel. Trzon ozdobiony był grawerem w postaci gadzich łusek. Zaś jelec przypominał rozłożone, smocze skrzydła. Na ostrzu była podobizna srebrnego smoka. Uśmiechnęłam się do ciemnowłosej i przygotowałam się do ataku. Akane spojrzała dość nieufnie na moją broń i się odezwała:
- Wiesz.. Może sobie już darujmy ten trening..?
- Skoro chcesz.. - odpowiedziałam i postąpiłam tak, jak przy sztyletach. - Więc.. Masz już jakieś plany, czy nadal mogę ci przeszkadzać?
< Akane? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie przeklinaj w komentarzach. Jeżeli chcesz negatywnie ocenić bloga - prosimy o konstruktywną krytykę. Ponadto nie chcemy, abyście skakali sobie wzajemnie do gardeł :)