1 wrz 2016

Od Asirii - Cd. Katherine


Czekałam w spokoju, aż jasnowłosa rozetnie więzy krępujące moje dłonie. Wzięłam od niej nóż i odwzajemniłam się tym samym. Po chwili obydwie byłyśmy wolne. Alonzo niczego nie zauważył. Był zbyt przejęty swoją przemową, której tak czy siak nie słuchałyśmy. Kosmita był odwrócony do nas tyłem. Popełniał największy błąd w swoim życiu. Jego armia nawet na nas nie patrzyła, co oczywiście wykorzystałyśmy. Westchnęłam cicho, widząc ilu jest ludzi przede mną. Wyobraziłam sobie delikatne, lakierowane drewno o charakterystycznym kształcie. Na nim położone było delikatne, białe włosie, potocznie znane jako struny. W mojej lewej ręce pojawił się instrument, zaś w prawej - smyczek. Przypomniałam sobie zapis nutowy piosenki, której się nauczyłam przed laty. Piosenki, znanej również jako Sonata Śmierci. Jeśli nie dogra się jej do końca, jej efektem jest jedynie uśpienie przeciwnika. Pokazałam Kath, aby zatkała uszy. Ta posłusznie wykonała moje polecenie, a ja zaczęłam grać. Z początku była to cicha pieśń, jednak z każdą sekundą się nasilała. Armia Alonza zasypiała na naszych oczach, co bardzo satysfakcjonowało Amortencję.


< Kath? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie przeklinaj w komentarzach. Jeżeli chcesz negatywnie ocenić bloga - prosimy o konstruktywną krytykę. Ponadto nie chcemy, abyście skakali sobie wzajemnie do gardeł :)