31 sie 2016

Od Alfiego

Włożyłem do walizki ostatni już sweter, po czym zamknąłem ją szczelnie. Alrum, robot, który zajmował się obowiązkami domowymi, podszedł do mnie i spytał:
- Na pewno wszystko spakowałeś?
- Ależ oczywiście! - odparłem.
Wziąłem walizkę do ręki i opuściłem swój pokój. Zszedłem po schodach i udałem się do salonu, gdzie odpoczywał mój ojciec.
- Ja już będę iść - oznajmiłem.
- Czekaj chwilę - powiedział Garon i podszedł do mnie. - Mam coś dla ciebie.
Ojciec wyjął z kieszeni paczkę jakiś tabletek.
- To są najnowsze leki na twoją chorobę - rzekł, wręczając mi ją. - Jedna tabletka powinna pomóc.
Niezbyt przekonany przyjrzałem się paczce.
- Dzięki - odparłem po chwili. - To ja już będę lecieć.
Pożegnałem się z ojcem i wyszedłem z domu. Spokojnym krokiem ruszyłem w stronę stacji kolejowej, która znajdowała się niedaleko. Miałem pojechać do Tenshi na jakiś tydzień, może dwa. Ojciec ze względu na pracę postanowił pojechać trzy dni później i razem z kolegami zaprezentować wojsku nową broń. Bardzo chciałem mu towarzyszyć.

Stanąłem na peronie i wziąłem głęboki wdech. Jedną ręką złapałem za pasek od torby, drugą trzymałem rączkę walizki. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę leków na chorobę lokomocyjną. Jedną z tabletek wziąłem wcześniej. Mam nadzieję, że działają, pomyślałem.
Po chwili przyjechał pociąg. Gdy jedni z niego wysiedli, drudzy zaczęli wchodzić. Co chwilę ktoś mnie szturchał, przez co moja złość rosła.
- Dlaczego muszę być taki niski? - mruknąłem.
Gdy wreszcie dostałem się do środka, z triumfem usiadłem na wolnym miejscu. Spojrzałem na budynki znajdujące się za oknem. Kiedy wszyscy już siedzieli i konduktorzy sprawdzili bilety, pociąg ruszył. Minęły trzy minuty, a mnie głowa nie bolała. Chyba działają, pomyślałem zadowolony.

Za wcześnie się ucieszyłem, przeszło mi przez myśl. Wszystko ostatecznie skończyło się tak, jak zwykle. Leki nie poradziły sobie i po jakimś czasie już ledwo powstrzymywałem się od zwrócenia śniadania. Nagle pociąg zatrzymał się. Niestety nie na stacji, gdzie miałem wysiadać. Jedyne, o czym marzyłem, to żeby jak najszybciej dojechać na miejsce. Podróż się strasznie dłużyła, a ja ledwo mogłem się podnieść.
- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? - spytał ktoś.
- J...Jasne - wymamrotałem.
Nieznajomy usiadł naprzeciw mnie. Nie zwracałem na niego uwagi, miałem wrażenie, iż zaraz odlecę.

<Ktoś chętny?>

Od Argony

Avene. Miasto przyszłości. Miasto możliwości. Siedziałam w cieniu jakiejś brudnej uliczki, za plecami mając ścianę nowoczesnego budynku. Opierałam się na pudle od gitary i drzemałam czujnie. Śniłam o pałacyku, którego niegdyś byłam właścicielką. Teraz to przeszłość. Moim pałacem stały się boczne uliczki tego olbrzymiego miasta. Życie biednego wampira jest smutne. Musisz dbać o pozostawanie w cieniu, regularne picie krwi i wyszukane maniery. Otworzyłam powoli oczy, spoglądając na brudną suknię, która zdecydowanie lepiej sprawdzałaby się na balu, niż tutaj. Spojrzałam ponuro na znienawidzone miasto w znienawidzonej rzeczywistości. Podniosłam się ciężko z ziemi i rozkładając parasolkę przeciwsłoneczną ruszyłam w blask miasta. Było bardzo wcześnie rano, więc dopiero nieliczni pracownicy wielkich korporacji wychodzili z domów, by udać się do swojej zmiany. Wszyscy się gdzieś śpieszyli, mieli jakiś cel. Kopnęłam wściekle kamień czubkiem glana. Teoretycznie miałam cel. Musiałam znaleźć pracę dla mnie i dla Złośnicy, jednak nie mogłam przemóc w sobie nienawiści do rozmów z kimkolwiek. Czy to z którymś z pośrednictw pracy, czy pracodawców. Bo przecież nie ogłoszę się „Snajper do wynajęcia, 1000 Dc za zlecenie”. Od razu zgarnęłaby mnie policja.
Gwałtownie skręciłam do bocznej uliczki i uderzyłam pięściami w ścianę z całej siły i przejechałam po nieregularnej fakturze. Odepchnęłam się od niej, po czym spojrzałam z pogardą na zakrwawione pięści. Strzepnęłam je i rozprostowałam palce. Czyjeś spojrzenie kazało mi się obrócić. Jakaś kobieta stała w wejściu do uliczki i patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- Coś się stało paniusiu? – spytałam, obracając się do niej, przesłodzonym głosem, z promiennym uśmiechem psychopaty na ustach. – Wyglądasz jakoś niewyraźnie. Może pomóc ci przestać wyglądać? 
<Ktoś? Coś? Cokolwiek? Wiem, że szajs, ale to jeszcze się rozwinie jak się do postaci przyzwyczaję…>

„Na samotność nie skazują...

ketsurui

...cię wrogowie, lecz przyjaciele.”  
Imię: Argona vi Letinelle Malachit
Nazwisko: la Volpe
Stanowisko: Snajper
Płeć: Kobieta
Orientacja: Aseksualna, choć udaje, że jest inaczej
Pseudonim: Zdrajca
Wiek: 43 lata
Głos: Mad hatter AMV  
Aparycja: Argona, jak przystało na demona jest osobą o niezwykłej urodzie. Jest przeciętnego wzrosu, drobna, a jej krągłości delikatnie rysują się pod ubraniem. Posiada krótkie, czarne włosy, lekko mieniące się błękitem. Bardzo często nosi zapleciony z przodu warkocz. Posiada niewielki, lekko zadarty nosek oraz kryształowe oczy, które zwykła zakrywać czerwonymi soczewkami. Jej cera jest blada, a i posiada charakterystyczną cechę dla wampira – wydłużone, szpiczaste kły. Lubi ubierać się elegancko, w czarne płaszcze czy suknie. Zawsze szczelnie zabudowane, by nie dać przystępu światłu. Bardzo rzadko można ją ujrzeć w roboczym stroju, równie rzadziej bez czegoś na szyi. Wszystkim wmawia, że to element jej stylu, jednak prawda jest inna. Jej gardło jest niezwykle podatne na przeziębienia i czasem nawet lekki powiew wiatru wysyła ją na tydzień pod ciepłą pierzynę. Nosi przy sobie również czarną, koronkową parasolkę. Zwykle ma też przy sobie srebrny zegarek na łańcuszku oraz kryształowy flakonie, z ukrytym wewnątrz czerwonym płynem, który zwykła nosić na łańcuszku pod ubraniem.
Aha, nie wspomniałam jeszcze o obuwiu. Dziewczyna nigdy nie zakłada innych butów, niż glany. Nigdy. Zapamiętaj to sobie. Nie ważne czy długie do połowy uda czy krótkie przed kostkę, czy na wysokim obcasie, czy na małym. Naprawdę nieistotne. Glany to glany.
Swoją snajperkę zazwyczaj nosi w pokrowcu na gitarę na plecach.
Charakter: Nienawiść. To emocja z której Argona powstała. To emocja, zakorzeniona w samym centrum jej egzystencji, dająca źródło każdemu zachowaniu i każdej reakcji. Dlatego też dziewczyna jest tak oziębła i sarkastyczna. Dlatego traktuje cię jak nic niewartego śmiecia i nie dba o twoje dobro. Nikomu nie pomaga, nikogo nie kocha. Wszechogarniająca nienawiść do świata jest jej codziennością. La Volpe jest przy tym osobą niezrównoważoną psychicznie. Na co dzień może wydawać się osobą cichą i spokojną, w stu procentach opanowaną. Jednak nic bardziej mylnego. To tykająca bomba, czekająca tylko na odpowiedni moment by wybuchnąć całą feerią tłamszonych emocji. Lubuje się w oczach. O tak, kocha je zbierać, a najpiękniejsze okazy trzyma w swoim pałacu, w słoikach, na półce.
Czasem jej nastrój potrafi zmienić się diametralnie z sekundy na sekundę. Czasem może z tobą rozmawiać, po czym nagle stracić zainteresowanie i zająć się czymś innym.
La Volpe ceni prawdę. Ceni ją ponad własne życie, ponad życie innych. To przez prawdę zginęło to, co było przed nią. Dlatego ten drogocenny skarb jest starannie pielęgnowany i ukrywany przez dziewczynę przed światłem dziennym. Jedynym „naprawdę” jest fakt, że każde jej słowo to kłamstwo. Perfekcyjne, w które włożona jest cała wiara w słowo, całe przekonanie, ale kłamstwo. Tak jak jej życie. Ale nie przeszkadza jej to. W końcu tylko takie istnienie zna.
Rodzina:
Partner:
Zauroczenie:
Potomstwo:
Konto: 500 Dc
Rasa: Sinit’ari – Przedstawiciele tej rasy nie są czymś, o czym często się słyszy. Żaden prawdziwy Sinit’ari nie przyzna się nigdy, że nim jest. To rodzaj… zmowy. Strategii przetrwania, której przedstawiciele rasą są wierni od tysiącleci. Czemu jest ona taka ważna? Ta rasa nie posiada określonej formy, a jedynym elementem wspólnym jej przedstawicieli jest „Odłamek rzeczywistości”. Odłamkiem może być dowolny przedmiot, a nawet fragment ciała czy żywa istota i jest to element, łączący Sinit’ari z światem. W momencie jego zniszczenia ginie jego posiadacz.
Skąd tak silne połączenie z jakimś przedmiotem? Sinit’ari właściwie nie są żywe. Są bardziej jak echa czyichś emocji. Silnych emocji, które nie chciały odejść z tego świata i przybrały cielesną formę. I cokolwiek Sinit’ari nie próbowałby z sobą zrobić, owe uczucia w nim pozostaną i będą czymś, co jako pierwsze rzuca się w oczy. Normalnie nie ma się wpływu na to, jak się będzie wyglądało, jednak ta rasa w pierwszych kilkunastu sekundach istnienia ustala swój wygląd na całe życie. Nie starzeje się, nie rośnie, nie tyje. Nie posiada również defektów ani zalet rasy, zatem wiele zależy od jej umiejętności aktorskich.
Jeśli chodzi o zdolności magiczne Sinit’ari specjalizują się w magii iluzji, sztuczkach umysłu oraz odporności na wszelkie wpływy mentalne. Czasem przejawiają skłonności do drobnych zmian formy. Jego ciało posiada faktyczne predyspozycje, odpowiadające konkretnemu wyglądowi.
A i jeszcze jedno. Oczy. Coś naprawdę pięknego, ale naprawdę niebezpiecznego dla tej rasy. Są kryształowe. Bezbarwne i puste. Nigdy nie wyrażają żadnej emocji.
Wampir – Jako ta rasa się kreuje.
Moce: Specjalizuje się w iluzji cienia, w ukrywaniu się przy jego pomocy, wtapianiu w niego. Tworzeniu iluzji nagłego ciemnienia okolicy bądź emanującej ciemnej energii od niej samej. Potrafi to wykorzystywać również do upozorowania swojej przemiany w nietoperza. Jej najbardziej niezwykłym talentem jest wytwarzanie iluzji niebezpieczeństwa. Nie realnego, jak biegnący na ciebie właśnie odyniec, lecz bardziej niesprecyzowanego. Niebezpieczeństwa na skraju widoczności. Co powoduje strach. Czasem wręcz paraliżujący.
Specyficzną zdolnością dla niej, jako dla konkretnego przedstawiciela rasy Sinit’ari jest przemiana w dziwacznie zbudowanego, nieco nazbyt humanoidalnie, psa o czterech parach oczu, wystających żebrach oraz trochę zbyt ludzkich dłoniach. W tej formie potrafi chodzić równo na czterech, jak i na dwóch nogach. Tą jej formę można porównać do wyglądu niezwykle ciemnego Barghesta., choć jej pysk jest nieco bardziej wilkołaczy.
Może też dokonywać drobniejszych zmian w swoim wyglądzie, jak niewielka korekcja rysów twarzy czy wyglądu włosów, jednak potrafi zrobić to jedynie na krótki czas i tylko przy pomocy dowolnego rodzaju zwierciadła i wody.
Umiejętności: Jak wszyscy Sinit’ari jest naprawdę dobrym aktorem. Gładko wchodzi w dowolną rolę, jak gładko zmienia nastroje. I mimo swej niestabilności potrafi wytrwać w obranej postaci, potrafi poświęcić całą siebie, cały swój charakter dla chwili ucieczki w życie kogoś innego.
I tak jak wspomniałam wcześniej jest świetnym kłamcą, co również poniekąd wiąże się z jej talentem aktorskim.
Ponadto interesuje się poezją. Nie potrafi co prawda jej pisać, jednak wieloletnie zainteresowanie rozwinęło w nim niesamowitą pamięć do słów. Potrafi recytować z pamięci całe wielostronicowe utwory bez najdrobniejszego zająknienia. Potrafi też cytować swojego rozmówcę, nawet gdy temu wydaje się, że w momencie, w którym wypowiadał te słowa Argona była zbyt niestabilna, by je choćby zrozumieć.
Posiada też niezwykły talent do obiektów zawieszonych w przestrzeni. Zarówno do ich ciskania, jak i do łapania. Ogólnie, wizja przestrzenna la Volpe jest znacznie bardziej rozszerzona, niż przeciętnego stwora i dziewczyna potrafi perfekcyjnie ciskać nożem czy też chwycić lecącą w jej kierunku strzałę dokładnie kilka milimetrów od celu. Również z zamkniętymi oczyma posiada coś na kształt widzenia przestrzennego, które wykorzystuje chętnie w ciemnościach (gdzie jako wampir teoretycznie powinna wszystko widzieć) oraz w sytuacji, gdy coś ją dzieli od obiektu. Albo jest bardzo daleko. Posiada niezwykle wyostrzony słuch, co może być jednym ze źródeł owego przestrzennego widzenia.
A i jeszcze jedno. Co prawda do tego nie posiada wrodzonego talentu, jednak wieloletnie ćwiczenia zawsze się opłacają. Argona zna Erts, sztukę walki w ręcz, która specjalizuje się w wykorzystaniu siły wroga przeciwko niemu samemu, nawet gdy jest istotą o sile nadprzyrodzonej. Było jej to niezbędne do utworzenia swojego wizerunku.
Motto: „Na samotność nie skazują cię wrogowie, lecz przyjaciele.”
Ulubiony kolor: Szmaragdowy
Co lubi: Chłodne wieczory, w samotności, gdy może przestać udawać i dać w pełni upust swojej psychopatycznej naturze. Gdy nic nie zagraża jej Odłamkowi. Gdy cisza jest tak głęboka, a ciemność tak wszechobecna, że wydaje ci się, że w niej toniesz.
Zapach krzesiwa oraz dymu ogniskowego.
Ból, towarzyszący dotykaniu rozpalonym ostrzem skóry, jak również przerażenie, pojawiające się na twarzy tego, czyja skóra zaraz żelazem dotknięta zostanie. Ogólnie fascynuje ją strach, czasem nawet do tego stopnia, że lubi zrobić dokładnie to, co najbardziej ją przeraża.
Harbetę.
Czego nie lubi: Gwaru zatłoczonych ulic, gdy każdy drobny złodziejaszek może niepostrzeżenie się zbliżyć. Brudnej krwi, mieszańców, a także ludzi wszelkiej maści.
Małych, słodkich stworzeń i dzieci. Zawsze powodują w niej agresję.
Ciekawostki: Jej Odłamek jest przedmiotem, z którym prawie nigdy się nie rozstaje, mimo że jest tak delikatny i kruchy. Ukrywa go na widoku, chowając zaś znacznie mniej istotne przedmioty, które tworzą jej postać.
Dlaczego właściwie wampir? Argona ma swoją genezę właśnie we wzajemnych emocjach wampira i ludzi, którzy przybyli z widłami i pochodniami, by wreszcie pozbyć się szkaradzieństwa. A wygląd dziewczyny łączy w sobie cechy wampira i kobiety, dowodzącej tłumem mieszczan.
 
Inne zdjęcia: 
Kontakt: ketsurui

Od Katherine cd Asiria

- Też coś widziałaś? - zapytałam.
- Taa... nieważne. - odparła dziewczyna. Usiadłyśmy nad brzegiem wodospadu Nisumi. Była piękna pogoda, wręcz idealna na odpoczynek. Ptaki śpiewały, a niebo zachwycało. Usłyszałam cichy tupot nóg. Chwilę potem straciłam przytomność. Kiedy się ocknęłam wraz z Asirią byłyśmy na jakimś statku kosmicznym. Wylatywałyśmy właśnie poza atmosferę.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytała Asiria.
- A bo ja wiem? - odpowiedziałam.
Po chwili do pomieszczenia weszły dwie dziwne postacie. Posiadały czerwony kolor skóry, oraz żółte oczy.
- Zostawcie nas! - warknęłam.
- Musimy was dostarczyć do prezesa Dreka. - oświadczyły istoty.
- Co do jasnej izoni? - zawołałam zdenerwowana. Nie wiedziałam kim jest ten prezes Drek, ale w moim odczuciu zasłużył na solidny łomot. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Biało, za oknem zobaczyłam kosmos, oraz kilka planet których nigdy na oczy nie widziałam. Jesteśmy więc w innej galaktyce. Po paru minutach statek zbliżał się do lądowania. Na planecie było ciemno i mroczno, miejsce te napawało mnie niepokojem. Budynek wydawał się ogromny. Wokoło budynku były wieże o nienaturalnych kształtach. Z pobliskich kominów wydobywał się ostry dym. Gmach do którego nas prowadzili był po części trójkątny, na dachu natomiast znajdowały się kominy. Wszystko na tejże planecie było dziwne.. W środku była cała masa sprzętu, oraz dziwnych urządzeń. Po chwili z cienia wyłoniły się dwie postacie. 
- Witajcie drodzy goście! - przywitała się jedna z postaci. - Nazywam się prezes Alonzo Drek, a to jest doktor Nefarius. Postać którą nazwał Nefariusem uśmiechnęła się w dziwny sposób, z resztą ni tylko to było w nim dziwne. Jego skóra miała zielony kolor, uszy były nienaturalnie długie, a tęczówki owego jegomościa miały czerwoną barwę. Nosił na sobie dziwną srebrną zdroje, z której z tyłu wystawały jakieś "skrzydła". Drek, jak się okazało był tym samym stworzeniem, które nas porwało. Posiadał on czarne włosy, oraz żółty kolor skóry. Oczy Miał na sobie szary garnitur w czarne paski. 
- Alonzo?!- zapytała Asiria, po czym razem zaczęłyśmy się śmiać. 
- Czego od nas chcecie? - zapytałam jak w końcu udało mi się stłumić śmiech.
- Chcieliśmy zaproponować współpracę. Damy wam wszystko czego chcecie. - powiedział Nefarius. 
- Yhm. Wspaniała współpraca. Związaliście nas, oraz porwaliście, a teraz chcecie się targować. - zakpiłam. 
- A w czym mamy pomóc? - zapytała Asiria.
- Za dwa dni planujemy atak na Halę Herosów, mamy przygotowane 300 robotów bojowych, potrzebujemy tylko osób, które odwrócą uwagę Strażników. - odezwał się Drek. Spojrzałam na dziewczynę. Obie wiedziałyśmy doskonale co robić. Wyciągnęłam ostrożnie nóż zza pasa i przecięłam powoli sznury moje oraz Asiri. 
< Asiria?>

Od Asirii - Cd. Akane

Raz jeszcze rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie byłam przekonana do tego, by trenować w czyimś domu. Akane najwidoczniej nie przejmowała się tym, że mogę coś zniszczyć. Jakoś tak mój wzrok samoistnie spoczął na broni dziewczyny.
- Walczysz kataną? - zapytałam. W myślach skarciłam się za własną ciekawość. Znowu.
- Owszem. - przytaknęła, spoglądając na ów broń. - A ty?
- Różnie. Potrafię używać wielu rodzai. Choć upodobałam sobie kuszę oraz sztylety. - wyjaśniłam, przywołując do siebie małe ostrza. Wykonane były z lekkiej, anielskiej stali, która mimo wszystko była bardzo wytrzymała. Jednak były zaledwie okruchem, w porównaniu do Gorejących Mieczy, którymi można było uśmiercić duszę. Gabriel mnie ostrzegł, mówiąc, abym pod żadnym pozorem nie przyzywała do siebie płonącego ostrza. Stwierdził, że miałabym zbyt duże wyrzuty sumienia, gdybym kogoś przez przypadek zabiła. Osobiście, nie zgadzałam się z nim do końca, ale nie chciałam podważać jego zdania. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Akane.
- Halo? Ziemia do Asirii?
- Właściwie, to Seroja. - zaśmiałam się cicho. - Tak, już kontaktuję.

< Akane? >

Od Katherine cd Reik

- Zaraz cię zabiję! - warknęłam po czym rzuciłam się w pogoń. Nie trwało to długo ponieważ dosiadałam jednego z moich smoków. Po chwili stanęłam twarzą w twarz z Reikiem.
- Myślałeś że mi uciekniesz? - zapytałam, po czym dałam mu z liścia. 
- Mogłabyś przestać mnie bić? - powiedział z wyrzutem.
- Nie. - odparłam, po czym odwróciłam się. 
- Zaczekaj! - zawołał chłopak. 
- Czego chcesz? - zadałam pytanie.
- Daj mi szanse. - poprosił Reik. Milczałam, a w odpowiedzi pokazałam mu środkowy palec.
- Ej, nie bądź taka! - rzekł.
- A właśnie że będę. - odparłam. 
< Reik?>

30 sie 2016

Od Akane CD Asirii

- Trenujesz gdzieś? - pyta białowłosa.
- Trenuje sama ze sobą, czasami z przyjaciółmi. - odpowiada Akane, widząc, iż Asiria spogląda na jej szablę.
- Chcesz potrenować? - proponuje błękitnooka.
- Może nie tutaj? Poza tym, mówiłaś coś o kawiarni. Jedna jest tuż za rogiem, po odwiedzeniu jej możemy potrenować, znam dobre miejsce. - odpowiada ciemno włosa, uśmiechając się. Asiria zgadza się na to, i wspólnie idą do kawiarni.
***
- No więc, mówiłaś coś o miejscu do treningu? - mówi Asiria, a ciemno włosa przyjmuje jej chęć do treningu z uśmiechem.
- Tak. Chodź. - odpowiada, ruszając do swojego domu. Niewielu o tym wie, aczkolwiek ta istota posiada w swoim domu własną salę treningową.
- Em... A co jeśli coś zniszczę? - błękitnooka patrzy nieco niepewnie na pomieszczenie.
- Spokojnie. - odpowiada ciemnowłosa.
Asiria?

Od Reik'a - Cd. Katherine

-Możliwe.
Stworzyłem na szybkiego parę pająków i schowałem się w cieniu. Stworzyłem sztylet i starałem się przemknąć za plecy Kat. W jej oczach widziałem przerażenie. Nasłała smoki na pająki i zamknęła oczy. Już wiem czego się boisz...-Pomyślałem. Wyszedłem z jej własnego cienia, załapałem ją i przysunąłem jej sztylet do gardła.
-Każ smokom pójść to ja zabiorę pająki.-Powiedziałem.
Kat zrobiła co jej kazałem.
-Amator? Ja?-Powiedziałem i klepnąłem ją w tyłek.
Wszedłem w cień i zacząłem uciekać, bo wiedziałem że tym razem mnie zabije.

<Kat? XD>

Zakup przedmiotu

Reik kupuje Aqa, płacąc przy tym 400 Dark Coins. Od tego momentu stan jego konta wynosi 200 Dark Coins.
_______
Asiria.

Od Asirii - Do Sorianny

Biegłam przed siebie, nawet nie spoglądając w tył. To by mnie spowolniło. Widząc, że przede mną jest klif, natychmiast przybrałam postać anioła i runęłam w dół. Teraz mogłam się odwrócić. Stado przerośniętych golemów zatrzymało się przed krawędzią i wpatrywało się we mnie z nienawiścią. Kath miała rację. Po jaką cholerę tu przychodziłam? Zamachałam skrzydłami i przeleciałam nad wzgórzem Intaba. Zawsze intrygowało mnie to miejsce. Zwłaszcza drzewo. Ale nie chciałam jeść jego owocu. Nie chciałam również odkrywać swojej przyszłości. Zrobiłam beczkę w powietrzu i wylądowałam na dachu jednego z domów w Mizu. Z powrotem zmieniłam się w człowieka, a skrzydła i aureola zniknęły. Zeskoczyłam na chodnik, korzystając z tego, że był pusty. Wszyscy pewnie byli w domach, lub nad morzem. W końcu temperatura dawała się we znaki. Temu też zmieniłam ubranie na czarne spodenki i białą bokserkę. Na obojczykach zjawił się naszyjnik, sięgający do piersi, zakończony dwoma bażancimi piórami. Włosy zaś upięły się w koński ogon, jednak co poniektóre kosmyki opadały mi na twarz. Podniosłam wzrok, i natychmiast zrobiłam sobie nad oczami daszek z ręki. Słońce odbijało się w wodzie, rzucając refleksy na ściany budynków. Poszłam w stronę plaży. Zauważyłam tam pewną postać. Miała niezwykle długie, czerwone włosy. I pomimo upału miała na sobie sweterek w tym samym kolorze oraz ciemne legginsy. Kojarzyłam ją skądś. Korzystając z tego, co powiedziała mi Kath, podeszłam do niej i uśmiechnęłam się.
- Ty jesteś Sorianna? - zaczęłam. Dziewczyna przytaknęła mi, i po chwili się cicho odezwała:
- A ty? Nie jestem pewna, czy skądś cię kojarzę..
- Asiria Isil Misterium. Zastępca Katherine. Może to ci coś powie. - zaśmiałam się, wpatrując się w słońce.

< Sori? >

Od Asirii - Cd. Katherine

Wróciwszy do domu wysuszyłam włosy i przebrałam się w coś suchego, rzucając wilgotne ubranie na grzejnik. Coś znaczyło piżama. Szara koszulka z napisem Have a good day i niebieskie szorty w czarne kropki zawsze denerwowały Vinur'a. Temu też starałam się iść tak, aby nie zbudzić śpiącej psiny. Skarpetki pomagały mi cicho stąpać, więc udało mi się niepostrzeżenie dostać do sypialni. Była dość przytulna - jasny błękit w połączeniu z bielą optycznie ją powiększał. Dwuosobowe łóżko stało pod ogromnym oknem, zasłoniętym roletą. W prawym rogu była toaletka, na której znajdował się mały wazon z konwaliami i świece we wszystkich odcieniach szarości. Na środku był puszysty dywan, któremu nawet Vinur mógł pozazdrościć ów puszystości. Całą lewą ścianę zakrywało ogromne lustro, które jeszcze bardziej powiększało mały pokoik. Usiadłam na łóżku i zdjęłam skarpetki, po czym wrzuciłam je do kosza na pranie, tuż przy drzwiach. Zakopałam się w pościeli i prawie natychmiast oddałam się w objęcia Morfeusza.
~*~
Następnego dnia założyłam czarne spodnie i szary sweterek, sięgający mi do połowy uda. Nim wyszłam nasypałam karmę do miski husky'ego. Ten podziękował mi polizaniem po policzku.
- Vinuś, jesteś ohydny!  - zaśmiałam się i pogłaskałam psa za uchem. Chwyciłam torbę wiszącą na wieszaku i założyłam trapery, wychodząc do lasu.
- Witaj! - usłyszałam gdzieś za sobą. Zbyt dobrze znałam ten głos. Nawet nie musiałam się odwracać.
- Dobry, Katherine. - odpowiedziałam, zwalniając trochę kroku. Różowowło.. Zaraz. - Farbnęłaś się?
- No taa, ty też. - zauważyła, lustrując mnie od stóp do głów. - Wyglądamy jak siostry! - zawołała uradowana.
- Taaak, taaak.. - uśmiechnęłam się do niej, spoglądając w prawo. Wydawało mi się, że coś tam widziałam..

< Kath? >

Warto słuchać się innych...

Likesac
..no może prócz tych przydupasów, którym się tylko wydaje, że są mądrzejsi.

Od Katherine cd Reik'a

- Amator. - mruknęłam do siebie, po czym się oddaliłam.
- Co powiedziałaś?! - odezwał się chłopak.
- Jesteś amatorem. - stwierdziłam.
- Trenowałem 5 tysięcy lat! - warknął Reik.
- No to słabo trenowałeś. - powiedziałam pokazując język. Rozwścieczony chłopak rzucił się na mnie, a ja tylko złapałam go za rękę ukręcając ją. 
- To boli. - rzekł.
- Ma boleć. - odparłam. No i znów wygrałam. Taki los. Oddaliłam się, ale chłopak cały czas za mną podążał.
- Czego chcesz? Jeszcze raz mam cię poszczuć smokami?! - warknęłam.
< Reik?>

Od Asirii - Cd. Akane

Przyłapałam się na patrzeniu na skrzydła dziewczyny. Skarciłam się w myślach i raz jeszcze posłałam w jej stronę przepraszający uśmiech.
- Jestem Akane Abukara. - przedstawiła się jako pierwsza, podając mi dłoń.
- Asiria Isil Misterium, miło mi. - odpowiedziałam, uścisnąwszy jej rękę. Poczułam na sobie wzrok psa, który natychmiast do nas podbiegł i wesoło pomachał ogonem. - A to jest Vinur. - dodałam. Akane przykucnęła i pogłaskała czworonoga.
- Tak swoją drogą.. Jakoś nieczęsto cię widziałam w mieście.. - zaczęła, marszcząc brwi.
- Rzadko bywam w miastach. - przyznałam. - Zdecydowanie bardziej wolę lasy.
- Więc co się stało, że cię tu spotkałam? - zapytała z uśmiechem.
- Opuściłam się w fechtunku. - odparłam zgodnie z prawdą. - Lubiłam trenować właśnie w Tenshi, ale wydaje mi się, że teraz raczej nie mam tu czego szukać..
Akane spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Zaśmiałam się cicho i wyjaśniłam jej, że przez przypadek odcięłam głowę manekinowi.
- Chodźmy do jakiejś kawiarni. Nie ma sensu stać na dworze i rozmawiać. - oznajmiłam w końcu, uśmiechając się lekko. Ciemnowłosa mi przytaknęła, po czym ruszyłyśmy do małego, drewnianego budynku. Vinur oczywiście podążył za nami, patrząc na ptaki.

< Akaneee? >

" Przyjaciele są jak ciche anioły,... "

...które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać. "

Dziś robię coś..

avvart
..Co jeszcze wczoraj potępiałam.

Zakup przedmiotu

Katherine oraz Asiria kupują Ruze, płacąc przy tym po 500 Dark Coins. Stan ich konta to kolejno: 0 Dark Coins i 200 Dark Coins.
Dziękuję za uwagę :v,
Asiria.

Od Reik'a cd Katherine

Już miałem sobie pójść, ale zobaczyłem leżący na ziemi portfel. Podniosłem go i otworzyłem.
-Katherine Aristow...-Przeczytałem.
Postanowiłem jej go oddać więc od razu zacząłem iść w kierunku w którym poszła.
-Odejdź albo poszczuje cię smokami!-Krzyknęła odwracając się.
Smokami? Heh, to może być interesujące.-Pomyślałem.
Podniosłem przed siebie rękę. Zaczął wychodzić z niej gęsty czarny dym. Po chwili z dymu wyszło kilkanaście piekielnych ogarów.
-Dawaj.-Powiedziałem chowając się w cieniu.
Kat przyzwała dwa potężne smoki. Walka trwała jakieś 5 minut. Ostatecznie wygrały smoki.
-Całkiem nieźle.-Powiedziałem wychodząc z cienia który rzucała.
Kat otworzyła usta żeby coś powiedzieć ale nie zdążyła. Rzuciłem jej portfel i znowu znikłem
<Kat?>

Od Katheine cd Cassie

- No jeśli chcesz parówki no to zapraszam do mnie. - powiedziałam do dziewczyny. Kiedy tylko weszłam z Cassie do mieszkania rzekłam:
- Przepraszam za syf. 
Ta zaśmiała się po czym usiadła przy kuchennym stole. Postawiłam parówki, po czym pozostało tylko czekać, aż się zagrzeją. Kiedy były gotowe wyjęłam je i podałam. Jak tylko je zjadłyśmy, księżyc zaczął świecić za oknem. 
- Na mnie czas.- powiedziała Cassie, po czym poszła do domu. Ja przebrałam się i poszłam spać. Następnego dnia spotkałam się z dziewczyną.
- Dzień dobry. - przywitałam się. 
- Witaj.
- Co dziś robimy?. - zapytałam. 
< Cassie?>

Od Reik'a cd Sorray

Byłem naprawdę ciekaw czego było to jajo. Chciałem znowu tam wejść ale drzwi były zamknięte. Czekałem więc na zewnątrz aż wyjdzie żebym mógł się jej o to zapytać. Kiedy wyszła poszła prosto w stronę swojego domu więc postanowiłem iść za nią. Kiedy wszedłem do domu ja wskoczyłem do środka przez okno. Przez cały czas nie wiedziała że w nim jestem. Kiedy ona robiła sobie kawę ja zwiedzałem jej dom. W końcu weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko.
-Masz mały dom-Powiedziałem.
Dziewczyna ta się wystraszyła że spadła z łóżka.
-Co to było za jajo?-Zapytałem

<Soray?>

Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności...

GraceZhu
..To nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja.
Imię: Kay.
Nazwisko: Maarloeve.
Stanowisko: Wojsko Konne.
Płeć: Mężczyzna.
Orientacja: Heteroseksualna.
Pseudonim: Addan Aenye - Ognisty Tancerz
Wiek: Około 7 tysięcy.
Głos: Diamond Eyes
Aparycja: Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, który często sprzecza się z kobietami o jego kolor włosów. On uważa, że jest brunetem, one że szatynem. Jego oczy płoną czystym szkarłatem. Cera jak u trupa. Najczęściej chodzi w swojej zbroi, lecz także możecie spotkać go w jakiejś koszuli i skórzanych spodniach... No nie wiem co mogę o nim jeszcze powiedzieć... 
Charakter: Uważa się za miłą osobę i bardzo przyjazną. Nie zalicza się do osób, które szuka przyjaźni na chwilę, ale do osób, które przyjaźń oraz miłość to pierwsze rzeczy ważne. Jest świadom, że przyjaźń zobowiązuje. Wie na co się pisze. Jeśli przyjaźń była, to teraz przyszła pora na miłość. Jest wierny i uczciwy wobec jego ukochanych. Stara się zawsze być przy nich w trudnych sytuacjach. Zawsze będzie dla nich oparciem, nawet jeśli chwile są w stanie ogromnego kryzysu. Zapomniałabym! Jest bardzo, ale to bardzo odpowiedzialny za tych, których kocham i za to co zrobię. Nie boi się ponieść kary za to co zrobi. Chyba wszystko powiedziałam odnośnie tych cech. Największym zaskoczeniem dla mnie jest to, że ludzie szybko mu ufają. Nie jest temu przeciwny, skądże! Ludzie powinni sobie ufać, ale nie tak od razu. Może pogadamy o tym później. Bywa zabawny i czasem potrafi rzucić głupim tekstem, ale najczęściej jestem poważny przy rozmowach. Umie zachować się kulturalnie, wobec ważnych osobowości. Teraz pora pokazać chyba jego negatywne cechy, bo chyba każdy je ma? Jest wybuchowym człowiekiem, lecz unika jakichkolwiek konfliktów. Dlaczego? Nienawidzi ich. Dla niego to tylko ranienie swojej psychiki, ale pamiętajmy, że każdy ma swoje zdanie i nic tego nie zmieni. Potrafi być ogromnie zawzięty, ale... to tylko czasem. Jest okropnie nieugięty co do spraw... Hmm... Walk? Kocha walczyć, a z tym wiąże się cecha waleczny. Jest bardzo waleczny i nieugięty. Cały on.
Rodzina: Nie pamięta ich imion, lecz wygląd. 
Partner: Na razie brak.
Zauroczenie: ''Romeo'' nie znalazł jeszcze tej jedynej, słodkiej, utalentowanej kobiety, w której się zakochał. 
Potomstwo: Nie czuje, że nadaje się do ojcostwa.
Konto: 500 Dark Coins
Rasa: Mieszanka demona z aniołem.. Tak, tak... Ciekawe połączenie.
Moce: Jego moce związane są z Mrokiem i Ogniem.
Umiejętności: Szybko przemieszcza się w mroku, potrafi błyskawicznie zawładnąć każdym rodzajem ognia.
Motto: Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja.
Ulubiony kolor: Czerń,szarość i biel.
Co lubi: Góry|Zimę|Walki|Wpadanie w kłopoty|Zbroje wszelkiego rodzaju|Miecze|Muzykę|Konie|Wyścigi konne|Treningi|Kobiety|
Czego nie lubi: Zaczepienia bezbronnych kobiet|Idiotów|Lekarzy|
Ciekawostki: 
*Oprócz swoich ostrzy ma miecz
*Całe ciało jest w wielu bliznach
*W nocy jego oczy świecą
Inne zdjęcia: X | X | X | X | X
Kontakt: Tuśka123

Od Akane CD Asirii

Delikatne promienie słońca przebijały się przez powieki młodej istoty. W końcu to ją obudziła, i Akane pożałowała, że nie zasłoniła okna poprzedniego wieczoru. Ale cóż, pozostało jej tylko wstać.
***
Szła, czytając książkę, całkowicie nie widząc reszty świata. Co za tym szło, nie widziała również kobiety o lodowatych, błękitnych oczach, o nieobecnym wzroku, która szła pogrążona w myślach, właśnie w stronę Akane. Po chwili obie poczuły mocne uderzenie, a także obie musiały zaprzeć się nogami by nie upaść. Akane upuściła książkę, zaś nieznajoma została wyrwana z zamyśleń. 
- Wybacz. - to błękitnooka odzywa się jako pierwsza, uśmiechając się delikatnie. 
- Nie, to ja przepraszam. - Akane lekko unosi kąciki ust, po czym podnosi książkę, otrzepując ją z kurzu. Zauważa, iż nieznajoma patrzy z mieszanką zaciekawienia i zaskoczenia na jej kikutowate skrzydła. Nie przeszkadza jej to jednak, bowiem ciekawość to nic złego, jej zdaniem. 
Asiria?

Od Katherine

Dzień był piękny i słoneczny, postanowiłam więc wybrać się na spacer. Ubrałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do statku i wystartowałam. Jeździłam po mieście. Godzinę później już byłam na ziemi. Wyszłam na obiad. Kiedy miałam wejść do restauracji dostałam drzwiami w twarz.
- Mógłbyś uważać? - zapytałam poirytowana.
- No. - odpowiedział chłopak .
- A tak w ogóle to jak się nazywasz? - zadałam pytanie.
- Reik. A ty? - odpowiedział.
- Katherine. - powiedziałam. Obróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie. Nagle spostrzegłam, że chłopak cały czas za mną podąża. 
- Odejdź albo poszczuje cię smokami! - zawołałam.
< Reik?>

Od Soray cd Reik

Wzięłam od niego jajo bez słowa i położyłam na stole.
- Co to jest?
- Jajo.
- Tyle to sama wiem - popatrzyłam na niego kątem oka - ale konkretnie. Skąd to coś jest?
- Znalazłem.
- Jasne... - wyjęłam stetoskop i sprawdzałam czy coś tam jest.
- Co robisz?
- Cicho - syknęłam, wsłuchując się - nie jest zapłodnione. To zwykłe jajo... - uderzyłam w nie i popatrzyłam co jest w środku - wygląda na smocze - stworzyłam nowy folder i zaczęłam pisać. Czułam jego oddech na ramieniu. Miałam wrażenie, że mnie coś trafi....
- Możesz odejść?!
- Ale..
- PRZESZKADZASZ MI - krzyknęłam i go wygoniłam.

*****
W końcu, gdy zbadałam jajo do końca zostało zniszczone (oczywiście próbki DNA) poszłam do swojego domu. Podeszłam do ekspresu i nalałam kawy, a po chwili podeszłam do kranu i obyłam sobie twarz zimną wodą. Dźwięk zrobionej kawy. Podeszłam do kubka i natychmiast się napiłam. Boże... od trzech tygodni nie spałam... Walnęłam się na łóżko w ubraniach i miałam już zasnąć...
- Masz mały dom - usłyszałam głos, a ja spadłam z łóżka. Znowu on...?
<Reik? XD>

Od Cassie cd Katherine

Kiedy Katherine przywołała dwa ogromne smoki zdobyłyśmy miażdżącą wręcz przewagę. Po wyczerpującej walce postanowiłyśmy się ewakuować z tego miejsca. Jak miałyśmy się dostać do domu? Na smokach! Kiedy Kath zaproponowała przejażdżkę na swych skrzydlatych gadach serce podskoczyło mi do gardła z ekscytacji. Wybrałam tego szarego o imieniu Charizard X. Gdy siedziałam już wygodnie na karku smoka, ten wzbił się w powietrze odpychając się od ziemi i machając olbrzymimi skrzydłami. Powiew wiatru uderzył w moją twarz sprawiając, że musiałam zmrużyć oczy. Szybowałyśmy nad chmurami obserwując ich barwy podczas zachodzącego słońca zwanego Gleam. Było cudownie. Przez chwilę wzrok Kath i mój się skrzyżowały i uśmiechnęłyśmy się do siebie. Dziewczyna krzyknęła coś do mnie co zrozumiałam mniej więcej tak: Chcesz parówki na kolację? Zdziwiło mnie to pytanie ale odpowiedziałam twierdząco kiwając głową. Nawet ze supersłuchem ciężko usłyszeć przez wiatr.
***
Kiedy wylądowałyśmy na obrzeżach miasta dalej musiałyśmy iść pieszo. Zaczęłam więc rozmowę:
- Nieźle walczyłaś. – pochwaliłam szczerze Kath, na co ona uśmiechnęła się
- Dzięki, ty też. - odpowiedziała
- Kiedy leciałyśmy zapytałaś mnie czy chcę parówki na kolację… - zapytałam próbując zachować poważną minę
- Parówki? – Katherine wybuchnęła śmiechem, a ja wraz z nią

Kath?

Odejście!

Z żalem żegnamy Seeshę. Miejmy nadzieję iż kiedyś do nas wróci.

Wypłata!

Oto wypłata za ten miesiąc.
Reik - 100 DC
Revai - 100 DC
Akane - 100 DC
Asiria - 200 DC
Katherine - 100 DC
Luciviar - 100 DC
Sorianna - 100 DC
Haru - 200 DC
Lyssandre'a - 100 DC
Kayler - 30 DC
Cassieopeia - 30 DC
Seesha - 100 DC

29 sie 2016

Od Reik'a

Było popołudnie. Dostałem dzisiaj wolne więc postanowiłem trochę pospacerować. Spacerowałem na skraju miasta Saulė, aż nagle dostałem czymś w łeb. Upadłem na ziemie. Po kilku sekundach się podniosłem, otrzepałem z kurzu i rozejrzałem. Dookoła nikogo nie było. Popatrzyłem w dół i zobaczyłem średniej wielkości kamień który bardzo przypominał mi jajo. Przykucłem i dotknąłem go. Kamień był cały w jakimś śluzie i nawet trochę się poruszył. Albo to faktycznie jajo, albo tak mnie ktoś pizgnął kamieniem że teraz widzę różne rzeczy-Pomyślałem. Postanowiłem wziąć to... coś i zanieść je jakiemuś naukowcowi. Mogłem to zostawić, ale nie wiadomo było co z tego wyjdzie. Po kilku minutach byłem przed jakimś jebitnym labolatorium. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Przechodziłem przez różne korytarze i nigdzie nikogo nie było. W końcu udało mi się usłyszeć stukanie w klawiaturę. Stanąłem przed drzwiami zza których dochodził ten dźwięk. otworzyłem je i zobaczyłem młodą dziewczynę zapisującą coś na komputerze. Kiedy mnie zobaczyła mocno się zdziwiła i trochę wystraszyła.
-Kim jesteś i jak tutaj wszedłeś?!-Zapytała z zdenerwowanie.
-Jestem ślusarzem i... jestem ślusarzem.-Zażartowałem.
-Bardzo śmieszne, a naprawdę?
-A naprawdę, to mam coś dla ciebie.-Powiedziałem pokazując jajo.
-Romantyk z ciebie...-Zażartowała.

<Sorianna?>

Reik Haderon

LiriaSky
Imię: Reik
Nazwisko: Haderon
Stanowisko: Dowódca Piechoty
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Hetero
Pseudonim: 
Wiek: 5069
Głos: Cypis
Aparycja: Posiada tatuaż na plecach, ma jakieś 170 cm wzrostu, jest dosyć wysportowany i najczęściej ubiera się w białą bluzę, czarne dżinsy i sportowe buty.
Charakter: Wiele osób uważa Reik'a za kogoś nienormalnego przez jego zachowanie. To prawda. Często robi coś głupiego, nienormalnego czy zboczonego ale potrafi zachować zdrowy rozsądek i pomyśleć kilka razy zanim coś zrobi. Jeżeli chodzi o walkę czy taktykę to nie ma sobie równych. Jest też dosyć inteligentną osobą. Przez 5069 lat wiele się nauczył. Pomimo tego wciąż zachowuje się jak dzieciak. I tak też wygląda...
Rodzina:
Partner:
Zauroczenie:
Potomstwo: Nigdy :P
Konto: 600 Dark Coins
Rasa: Anioł Śmierci i Demon
Moce: Zmiana w demona | Teleportacja do 15 metrów | Super szybkość | "Władanie" nad ciemnością | Tworzenie demonów | Regeneracja | Potrafi tworzyć kilka swoich kopi | Tworzenie dowolnej broni (Może zrobić tylko jedną na raz) |
Umiejętności: Dobrze strzela | Umie Parkour
Motto: 
Ulubiony kolor: Czarny
Co lubi: Polować, biegać, siedzieć w lesie, obijać się, walczyć... Dużo by tego wymieniać...
Czego nie lubi: Praktycznie niczego nie lubi
Ciekawostki: Kiedy zmienia się w demona z jego pleców wyrastają dwa demony które przypominają węże.
Inne zdjęcia: Jako Demon
Kontakt: Reik

"I znowu: rozczesuje włosy myje twarz po bezsennej nocy...


Lisa LG
 ...zakładam moje najlepsze ubranie
biorę plecak
I tuż przed wyjściem do pracy ubieram swój najlepszy uśmiech
Nikt nie zauważy. Nigdy nie zauważą.
Mojej prawdziwej, smętnej twarzy. "
Imię: Sorianna
Nazwisko: Corvus
Stanowisko: Naukowiec
Płeć: Kobieta
Orientacja: Heteroseksualna, ale osobiście by wolała być Aseksualna, ale jej coś zabrania
Pseudonim: Nazywają ją Bloody, Nerd i Norwegię.
Wiek: 20 lat
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=ob50nNoGhTU
Aparycja: Ma na plecach blizny, a na ręce wilka.
Charakter: Soray jest cicha i zamknięta w sobie. Ona woli spędzać czas w labo, gdzie może sobie popisać o różnych badaniach, albo żyć na kawie. Jest oddana przyjaciołom, ale ich nie ma. Partnera też nie ma. Jest Aspołeczna i nie lubi jak ktoś jej przeszkadza w badaniach. Spędza 3/4 swojego życia w laboratorium, a  ogólnie mężczyzn ma w głębokim poważaniu (chyba, że jej zaimponują). Jest tajemniczą osobą i nie lubi jak ktoś ją pyta o jej przeszłość. To jedyna cecha, jakiej nie ukryje za maską. Nie tylko tego nie potrafi ukryć. Nie potrafi też ukryć gniewu i zmartwienia. Jak przechodzi co do czego, najchętniej, by uniknęła takiego tematu, ale wie, że czasem się nie da i trzeba powiedzieć. Wtedy na pewno będzie się jąkać, denerwować i się modlić, by coś im przeszkodziło.
Rodzina: Nie ma, nie pamięta, nie wie.
Partner: Weźcie tych idiotów ode mnie!
Zauroczenie: Chyba w snach
Potomstwo: Pfff...
Konto: 600 Dark Coins
Rasa: Anioł
Moce: Może być niewidzialna, potrafi leczyć rany, włada nad cieniami, włada nad wodą i galaktyką (tego ostatniego nikt nie wie)
Umiejętności: Nikt jej jeszcze nie prześcignął w pisaniu najszybciej na klawiaturze. Umie napisać referat o 10 stronach w godzinę. Szybko zbiera fakty i potrafi czasem się bawić w detektywa, ale woli spędzać czas w laboratorium. Ignoruje facetów, chyba, że się jakiś przyczepi.
Motto: I znowu:
rozczesuje włosy 
myje twarz po bezsennej nocy
zakładam moje najlepsze ubranie
biorę plecak
I tuż przed wyjściem do pracy ubieram swój najlepszy uśmiech
Nikt nie zauważy. Nigdy nie zauważą.
Mojej prawdziwej, smętnej twarzy.


Ulubiony kolor: Czerwony, zielony, czarny
Co lubi: Samotność, koty, laboratorium
Czego nie lubi: Mężczyzn, idiotów, czepialskich.
Ciekawostki: Ma klątwę. Jej skrzydła się ujawnią, kiedy jej serce spotka swojego jedynego
Nienawidzi facetów
Marzy o kocie
Inne zdjęcia: Kiedy była młodsza z jej braćmi: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/ea/2c/06/ea2c060dc6510d6509782c106731d7b0.jpg
Kontakt: Howrse: Renesme_Darkline
email: ravenislime@gmail.com

Od Katherine cd Cassie

Chwile potem zaczęło przybywać przeciwników.
- No to chyba przyda nam się pomoc. - stwierdziłam. - Charizard X i Y ! - zawołałam  donośnym głosem. Nie musiałam  długo czekać. Smoki pojawiły się niemal natychmiast, nie musiałam nic mówić, by te zaatakowały przeciwników.
- No to walczmy! - zawołała Cassie. 
- Pewnie! - odpowiedziałam. Walka była ostra i efektowna, płomienie unosiły się wraz z dymem. Smoki sprawdzały się w walce. Po skończonej walce stwierdziłam:
- Genialnie się walczyło. 
- Tak. Jak wrócimy? - zapytała dziewczyna. 
- Nie widzę problemu. Możemy polecieć na moich smokach. - rzekłam.
 - To świetnie. Mogę na szarym? - zapytała Cassie. 
- Jasne, jak chcesz to dosiądź Charizarda X. - powiedziałam. - Trzymaj się mocno. - dodałam.Wsiadłam na pomarańczowego smoka. Wspaniale było unosić się nad ziemią. 
< Cassie?>

Od Cassie cd Katherine

W mieście panowała ponura atmosfera. Dym nieprzyjemnie gryzł nas w gardle zmuszając do pokaszliwania. Dodatkowo utrudniał widoczność. Niespokojnie rozglądałyśmy się wokoło czując na sobie czyjś wzrok. Gdzieś niedaleko nas słychać było sypanie się gruzu, powarkiwanie oraz kroki ogromnego zwierza.
- Ktoś nas obserwuje. – stwierdziła na głos Katherine.
Przytaknęłam jej skinieniem głowy i w tym samym momencie do mojego nosa dostał się ostry zapach spalenizny i siarki.
- Ugh. Czujesz to? – zapytałam marszcząc nos i robiąc grymas na twarzy – Jakby ktoś spalił omlety.
Katherine spojrzała na mnie z zapytaniem, a następnie również zmarszczyła nos.
- Śmierdzi raczej jak spalone frytki… - nie dokończyła, bo zza rogu pojawił się ogromny kształt.
Moje oczy rozszerzyły się z zaskoczenia i odruchowo zrobiłam krok do tyłu. To był smok! I to jeszcze nie byle jaki tylko chiński ogniomiot. Katherine została na swym miejscu i dobyła swojego miecza. Ja naciągnęłam cięciwę łuku wypuszczając trzy strzały jednocześnie. Dziewczyna zaszarżowała na bestię, która najwyraźniej była zaskoczona tym, że próbujemy w ogóle jeszcze walczyć. A co – powiedziałam sobie w myślach – myślałeś, smoku, że zaczniemy się chować jak ostatni tchórze?! To dodało mi odwagi i strzelałam w pierś smoczyska wypuszczając strzały tak szybko, jak tylko potrafiłam. Niestety okazało się to bezsensowne, bo groty strzał odbijały się od grubego pancerza gada nie robiąc mu żadnej krzywdy a jedynie go irytując. Po wystrzeleniu połowy zapasu strzał, zaprzestałam atakować z odległości i zamierzałam pomóc Kath z bliska. Odrzuciłam łuk na bok czując jak emocje gotują się we mnie. Miałam zamiar częściowo się przemienić w wilkołaka. Powiększyć pazury oraz kły. Musiałam jednak uważać, bo wystarczyła jedna iskra i mogłam już stracić panowanie nad sobą.
Po sekundzie biegłam na czworaka (tak się lepiej i szybciej biega wilkołakom) warcząc i obmyślając strategiczne punkty uderzeń. Kątem oka dostrzegłam jak Katherine zadaje smokowi widowiskowy cios kataną. Odbiłam się mocno od betonowego podłoża i złapałam się łuski gada. Wędrówka na grzbiet bestii przypominała trochę ścianę wspinaczkową pokrytą śliską substancją, którą potrząsa dwóch olbrzymów chcących wyrywać ją sobie wzajemnie. Nie oczekiwałam, że smoczysko będzie stać nieruchomi i się nam przyglądać, ale nie sądziłam też, że aż tak będzie tutaj rzucać.


Katherine?

28 sie 2016

Zakup przedmiotu!

Katherine kupuje Talizman Levigis płacąc przy tym 200 DC. Od teraz jej stan konta wynosi 300 DC.

Od Katherine cd Cassie

- No nie jest źle, przynajmniej nie trafiło we mnie. - powiedziałam śmiejąc się. Cassie zaśmiała się wraz ze mną. 
- Lubisz niebezpieczne miejsca? - zapytałam. 
- Pff nie no skąd. - odpowiedziała.
- Hmm. Znam bardzo dobre miejsce. - powiedziałam.
- Jakie? - padło pytanie z ust Cassie.
- Miasto Gaspar. - odpowiedziałam. Dziewczyna pokiwała głową. Weszłyśmy powoli do opuszczonego miasta. Wokoło nas było ciemno i mgliście, budynki były w połowie zniszczone. Nad miastem unosił się dym, który był nie do zniesienia. Aż trudno było uwierzyć iż ktoś tutaj mieszkał. Myśl ta była zarazem straszna, jak i smutna. Coś nas obserwowało, ale postać nie była widoczna. 
- Ktoś nas obserwuje. - stwierdziłam. 
- Taa.. 
Zza gruzów starego budynku wyłonił się smok. Dokładniej chiński ogniomiot. Dobyłam swego miecza, atakując przeciwnika. Dziewczyna zaczęła pakować strzały w pierś bestii. 
< Cassie?>

Upomnienie.

W tym poście chcę przypomnieć niektórym, że opowiadania piszemy raz na dwa tygodnie. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej informacji dostanę wiadomość od pewnej osoby. Dałam Ci taryfę ulgową - postać dołączyła 28 lipca, i od tego czasu nie dostałam opowiadania.
Asiria.

"Być człowiekiem honoru...

SHIHYUN/시현 on 

...To znaczy wypełniać cały szereg czynności w swojej pracy z poczucia obowiązku, wewnętrznej powinności, nie zaś ze względu na przewidywane korzyści. To znaczy nie zawodzić pokładanego przez innych zaufania i czuć się związanym podjętymi przez siebie obowiązkami." 

Imię: Revai
Nazwisko: Entrei
Stanowisko: Dowódca Piechoty
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Biseksualny
Pseudonim: Rev albo Cornoctis, co znaczy Serce nocy,Serce Snu, Serce Ciemności
Wiek: 200 lat, ale wygląda na 20-latka, więc tak podaje.

Głos: Sunrise Avenue - Fairytale Gone Bad 
Aparycja: Revai jest dość dobrze zbudowanym samcem jak na swój wiek. Jest posiadaczem, długich, białych jak śnieg włosów. Jego oczy są koloru niebieskiego, a w nocy zazwyczaj jego ślepia świecą. Z jego oczu trudno coś wyczytać, chyba, że chłód. Zawsze nosi koszulkę czy kimono, trudno określić, ale prawa strona jest zazwyczaj odkryta. Na swych barkach ma białe futro, za pewne z lwa lub niedźwiedzia. Na przedramionach ma zawsze nałożone zarękawy czy branzolety. Na codzień spotkać można go z uszami i ogonem jak spaceruje po korytarzach więzienia. Generalnie można rzec, że Rev lubuje się w luźnych rzeczach, a nie w obcisłych.
Charakter: Duma i uprzedzenie. Pierwsze z nich każe mu być pewnym zarówno swojej wartości jak i godności, natomiast drugie być sceptycznie nastawionym do każdego istnienia i z dystansem odnosić się do innych. Oceniając kogoś z góry być może skazuje się na zgubę, jednak z drugiej strony dlaczego miałby tego unikać? Zależność od innych może przyczynić się do jego upadku, a byle obelgi, czy nieprzychylność innych najmniej go interesują, by nie powiedzieć brzydko tego. Jednakże Revai jest mężczyzną surowym, poważnym i wymagającym. Zdecydowanie wie, czego chce od siebie i swoich ludzi, i nie zawaha się po to sięgnąć. W przeciwieństwie do swego ojca, nie jest buńczuczny czy pyszny - zna swoje miejsce i nie wypycha się przed szereg tylko po to, by pokazać innym, że też istnieje, by ktoś go zauważył. A mimo to wciąż łatwo wyprowadzić go z równowagi. Ma w sobie pewien chłód, ale ten chłód to ostrożność, a nie brak uczuć. Inteligentny, sprytny, przebiegły. Przez matkę nauczony pokory i wytrwałości zdaje sobie sprawę zarówno ze swoich mocnych, jak i słabych stron, doskonale wie, że poradzi sobie sam, w pełni niezależny, oddany temu, co uważa za cnoty. Ceni w innych to, co nakazuje mu jego własna duma, a wszelkie obelgi i zniewagi zaciekle ignoruje. Arogancja, która dla innych jest czymś naturalnym wiąże się jednocześnie z brakiem zainteresowania daną osobą czy bytem, a w konsekwencji brakiem akceptacji przez Revai'a. Sam być może i bywa bezczelny, jednakże honor nakazuje mu przeprosić za swe zachowanie, czym zjednał już sobie nie jednego sojusznika czy nawet wroga. Okazuje szacunek tym, których uzna za godnych tego szacunku, a dobrze jest wiedzieć, że jeżeli ktoś straci, czy to jego szacunek, czy zaufanie, które również niezmiernie trudno zdobyć, to nie prędko je odzyska. Może nie do końca szczery, może nie do końca ktoś, za kim można szaleć, dla kogo można stracić głowę, lecz na pewno jest to mężczyzna honorowy, odważny i godzien zaufania. Doświadczenie można nabyć przecież na wiele różnorakich sposobów, a Revai nie stroni od wszelkich opowieści życiowych, przedstawianych przez innych. Gdy owe historie zostają przez innych opowiedziane ten czuje się jednak jakby nabył nieco więcej lekcji życia. Chłopak nie wywyższa się co prawda nad innych, jednak gdzieś w głębi duszy czuje się od pozostałych nieco lepszy – zarówno jako osobnik bardziej doświadczony, jak i taki, który ma doskonale ułożoną hierarchię wartości. Aczkolwiek może nie do końca szczery, może nie do końca ktoś, za kim można szaleć, dla kogo można stracić głowę, lecz na pewno jest to mężczyzna honorowy, odważny i godzien zaufania. Jednakże „Mowa jest srebrem, milczenie złotem” z czego sprawy doskonale zdaje sobie Revai. Odwaga i honor to dwie cnoty, które ten mężczyzna ceni sobie najbardziej, dla niego bowiem są one najważniejsze, natomiast każda istota, która jest ich pozbawiona nie ma racji istnienia na tym świecie. Wartości tych należy strzec, ponieważ są to nieliczne zwłaszcza w tych czasach, które kreują wszelki porządek na świecie, przyczyniając się do nieustannego rozwoju istnienia na tej planecie. Według Revai'a atut ten powinien posiadać każdy osobnik, zwłaszcza mężczyzna, który jest zdolny oddać życie za dom, czy własną rodzinę. Kolejna jest wiara we własne możliwości, które nieopisanie wręcz pomagają w osiągnięciu celu. Czymże jesteśmy bez wiary? Właściwie niczym, bo bez wiary w samego siebie przyczyniamy się do swojej zguby. Revai nie raz stracił wiarę w swoje istnienie, co sprawiło, że czuł się gorzej, zarówno na ciele, jak i na duszy. Po czasie jednak zaczął wierzyć w siebie jak i we własne możliwości, co przyczyniło się do jego sukcesu. Zrozumiał, że wyznanie pomaga. Następna z cnót, bez których Revai nie wyobraża sobie swej egzystencji jest nadzieja. Nie raz pomagała mu przezwyciężyć najcięższe z problemów, podtrzymując go tym samym na duchu i jakby okalając jego duszę. Kolejną cnotą jaką Revai ceni sobie to wierność i lojalność. Mężczyzna uważa, że każdy osobnik płci męskiej powinien być wierny tradycji i Starożytnym Prawom, lojalny kompanom, zawsze spłacający swe długi. Revai nie zwykł działać impulsywnie, ale nie można powiedzieć też, by był szczególnie wyrozumiały w stosunku do innych ludzi. Stosowanie prawa i przestrzeganie prawa. Od stosowania prawa należy jednak odróżnić jego przestrzeganie, czyli postępowanie zgodne z wszelkimi normami prawnymi. Innymi słowy należy zastosować się do prawa, o czym Revai doskonale zdaje sobie sprawę. Uważa, że zasady są ustalone po to, aby ich przestrzegać, a nie po to, aby były łamane, choć czasem robi na odwrót. Jednakże może się wydawać, że to wszystkie cnoty jakie on wyznaje, ale istnieje jeszcze jedna, o którą nikt by tego chłopaka nie podejrzewał. Ostatnią z cnót jest miłość. Miłość nie tylko do partnera, czy partnerki, ale miłość do bliźniego, która pomaga Revai'owi przezwyciężyć zarówno dumę, jak i uprzedzenie, choć w nielicznych momentach. I choć potrafi czekać długo, by wprowadzić w życie swój plan, to jednak i jego cierpliwość kiedyś się kończy. Niektórzy sądzą, że jest gburowatym egoistą, zapatrzonym jedynie w siebie. Egoistą, bo jakby nieczuły na potrzeby innych, gdyż woli milczeć, a gbur, bo nie tak jak to całe rozszalałe towarzystwo, woli zacisze swojego własnego domu, a uściślając swego pokoju. Wielu osób stroni od jego towarzystwa, uznając go za chłopaka, co prawda w kwiecie wieku, aczkolwiek nudnego, takiego, który nie poddaje się głupim naciskom ze strony innych. Być może to wszystko jest prawdą. Być może to wręcz zagorzały fanatyk spokoju i ciszy. Być może lepiej czuje się osamotniony, w swoim własnym towarzystwie. Aczkolwiek Revai jest zażarty, uparty, walczy do końca, a nawet dłużej. Pragnie sprawiedliwości i sam jest sprawiedliwy. Revai jeśli tylko chce potrafi dostrzec w drugim stworzeniu zalety, a nawet porozmawiać, czy zaprzyjaźnić się. Wciąż jednak pozostaje sardoniczny, sarkastyczny, niejednokrotnie wredny. Prawda i mówienie prawdy, szczerość i zrozumienie. Nie można być prawym stworzonkiem, nie mówiąc prawdy i nie postępując w imię prawdy. Revai doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że inni nie chcą być okłamywani, więc prawdę i szczerość stawia sobie na jednym z pierwszych miejsc(choć zdarzają się od tego wyjątki). Oszukanie kogoś równoważne jest dla niego z uczuciem klęski, choć czasem nie widzi innego wyjścia. Nie można kogoś okłamywać tylko dlatego, aby ten przez chwilę poczuł się dobrze, zapomniał o swoich zmartwieniach, bo gdy już zdecydujemy się oszukać wszystkie zmartwienia powrócą z większą siłą. Bez zrozumienia nie można być szczerym. Revai to chłopak opanowany i stateczny, który nie da się tak łatwo ponieść emocjom, często tłumiąc je jednak w sobie przez co ma gorsze dni, bądź musi iść poćwiczyć, aby rozładować gromadzące się w nim napięcie.
Pomimoż swego oziębłego temperamentu jest jednak w nim coś pozytywnego. Miewa on przebłyski optymizmu, czasem przez to nawet potrafi się uśmiechnąć i pośmiać. Nie można stwierdzić, że skoro jest oschły, jest pozbawiony jakiegokolwiek poczucia humory. Inteligencja i mądrość. Coś, czym potrafi pochwalić się nie w jednym momencie swego życia i coś, co traktuje jako podstawę swego całego istnienia. Dobroć, tak mimo iż jest wojownikiem potrafi okazać komuś odrobinę dobroci. Nie można, więc mu zarzucić, że jest naprawdę nieczuły. Pod powłoką gbura skrywa jakby swoją mniej egoistyczną stronę, która potrafi wyciągnąć pomocną dłoń i podnieść na duchu, jednakże nie chce się do niej przyznać, nawet przed samym sobą. Uważa i mówi, że okazuje jedynie tym litość. Jest wyśmienitym kompanem zarówno w rozmowach, ależ i nie tylko w nich moi kochani, a wiedzieć trza, że posiada wręcz niesamowity dar słuchania. Nie przerwie nikomu, a jeśli będzie trzeba udzieli obiektywnej rady. Revai choć na takiego nie wygląda jest gotów się zaprzyjaźnić, jednakże osobą na miano " przyjaciela" musi poznać bardzo dobrze, gdyż niejednokrotnie zostawał zdradzany przez innych. Jednak pod tą zimną i twardą jak stal skorupą Revai pragnie miłości, aż wręcz jej poszukuje, choć nie pokazuje tego, aczkolwiek jego serce pragnie bliskości drugiej osoby. Jadnak potrzeba czasu by okazał to i zakochał się w kimś. Choć pozory potrafią być mylące, ale czy jest tak w przypadku Revai'a? Pod skorupą niezależnego, doświadczonego życiowo chłopaka, skrywa się jednak istota o dobrym sercu. Chłopak z pozoru oziębły potrafi być miły, z pozoru dumny, potrafi kochać, z pozoru zapatrzony w siebie potrafi pomagać. Zrodzony z matki optymistki i ojca pesymisty pewien jest sprzeczności, sami zdecydujcie. Ale choć każdy medal ma dwie strony, to Revai ma w sobie coś, co sprawia, że ludzie chcą za nim podążać - może to fakt, że jest doskonałym mówcą, a może po prostu to naglące, twarde spojrzenie niebieskich oczu. Aczkolwiek,aby odkryć jego najskrytszą tajemnicę należy go poznać.
 Rodzina: Matka - Erea †, Ojciec - Ars †, siostra - Neralesiaseis, brat bliźniak - Eric.
Partner: Nie!
Zauroczenie: Nie ma takowej
Potomstwo: Em... Nie chce mieć
Konto: 600 Dark Coins
Rasa: Kotołak w 100%.
Moce: Moce Revai'a opierają się na trzech żywiołach: Ognia, Iluzji i Powietrza. Ogień - bardzo niebezpieczny żywioł, który może zniszczyć wszystko na swej drodze. Jednakże Revai opanował ten żywioł do perfekcji, wprowadzając go na inne wyżyny, o których nikt nie śnił ani nie widział. W sumie żywioł Ognia i Iluzji to jego podstawowe żywioły, ale skup się narazie na żywiole Ognia. Revai nauczył się wytwarzać ogień w próżni, zapewnie jak to możliwe? Ale o tym później okey? No to jedźmy dalej - z płomieni może tworzyć najróżniejsze twory, które się go słuchają takie niby ogniste zwierzątka ^^. Potrafi cały ogień zaabsorbować, przez co może zwiększyć swoją moc.  Kotołak jak sama nazwa mówi potrafi zmieniać się w kota. Revai potrafi zmieniać się w tygrysa, ale jeśli chce potrafi dodać do tej przemiany ogniste dodatki. Wspomiałam, że Revai potrafi stworzyć ogień o różnych kolorach, które mają różne własności? Nie? To już wiecie default smiley :). Jak sobie coś więcej przypomnę to napiszę. Teraz może coś o żywiole Iluzji, którą również wyniósł na wysoki poziom, nie tak jak żywioł Ognia, ale i tak jest na wysokim poziomie. Dzięki niemu może tworzyć realistyczne iluzję, używać telepatii i telekinezy jak i maskować się przed innymi żywymi istotami, ale zapewnia mu ten żywioł odporność na ataki osób, które posługują się tym samym żywiołem,co on, czyli Iluzją, więc ataki iluzjonistyczne nie działąją na niego. Może powinnam to dodać na początku, a jeśli tak to wybaczcie za mój błąd! Rev posiada wrodzoną umiejętność, która pozwala mu być odpornym na ataki psychicznie typu kontrola umysłu i ciała, utrata pamięc. To już raczej wszystko o jego mocach...
Umiejętności:
*Świetnie jeździ konno
*Perfekcyjnie opanował walkę bronią białą i dystansową oraz palną
* Nie chwali się tym, lecz świetnie gra na gitarze i tańczy, ale nikomu o tym nie mówi!

Motto: "Być człowiekiem honoru, to znaczy wypełniać cały szereg czynności w swojej pracy z poczucia obowiązku, wewnętrznej powinności, nie zaś ze względu na przewidywane korzyści. To znaczy nie zawodzić pokładanego przez innych zaufania i czuć się związanym podjętymi przez siebie obowiązkami."
Ulubiony kolor:  Fiolet i niebieski
Co lubi:
*Koty
*Ostre jedzenie
* Spokój,

Czego nie lubi:
* Nachalnych i natrętnych osób
* Nienawidzi leniuchować

Ciekawostki:
Inne zdjęcia: W formie tygrysa
Kontakt: natasza73

27 sie 2016

Od Cassiopei cd Katherine

Obudziłam się i przeciągnęłam. Leniwie spojrzałam za okno znajdujące się po lewej stronie łóżka i z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że już prawie południe. Chwyciłam za zegarek by dokładniej określić godzinę. Na białej tarczy zegarowej czarne wskazówki wskazywały 11:37. Spóźnię się! Zaklęłam cicho pod nosem i podbiegłam do szafy chwytając pierwsze lepsze rzeczy, a następnie udając się do łazienki. Po pięciominutowej porannej toalecie popędziłam do małej kuchenki by szybko zrobić sobie śniadanie. Chleb z szynką włożyłam do ust, migiem ubrałam buty i zarzuciłam łuk oraz kołczan pełen strzał na ramię. W pośpiechu zamknęłam drzwi na klucz jedząc w międzyczasie kanapkę. Szynka okazała się bardzo dobra.
Po kilkunastu minutach sprintu byłam już w środku lasu. Zero cywilizacji. Już mówiłam, że jestem łowcą? Nie? No to już wiecie. Nie muszę tłumaczyć na czym polega moja robota, nie? To dobrze. Wracając, ukryłam się wśród gęstwinie liści wchodząc na niezbyt wysokie drzewo. Odczekałam chwilę. Po mojej lewej, na dziewiątej godzinie usłyszałam szelest ściółki. Na tyle chichy i charakterystyczny dla czworonożnej istoty, że byłam na 100% pewna, że to zwierzyna. Odwróciłam się w tamtą stronę wyczuwając zapach sarny, dużej samicy odłączonej od stada. Płynnym ruchem wyciągnęłam strzałę z kołczanu nakładając ją na cięciwę. Wycelowałam i wypuściłam z palców nasadkę. Grot wszedł w głowę zwierzęcia jak nóż w masło. Sarna nawet nie poczuła tego uderzenia. Zeskoczyłam z najniższej gałęzi czując silniejsze bicie serca i złapałam osuwającą się na ziemię zwierzynę. Zadowolona z łowów wróciłam do miasta by sprzedać sarenkę rzeźnikowi.
***
Wracając ze sklepu z kieszenią pełną dzisiejszej wypłaty, która starczyć miała na najbliższe trzy dni kroczyłam zamyślona chodnikiem. Kierowałam się w stronę domu kiedy nagle na kogoś wpadłam. Przeprosiłam grzecznie, jak się okazało, poszkodowaną dziewczynę. Miała jaśniutką i nieskazitelną wręcz twarz z oczami w kolorze granatu, które przyjaźnie przyglądały mi się z góry. Była wyższa ode mnie, a jej zaplecione w dwa warkocze blond włosy sięgały prawie do pasa. Przedstawiłyśmy się, a Katherine zaproponowała mi wspólne udanie się na strzelnicę. Ucieszyłam się możliwością bliższego poznania dziewczyny i małego treningu. Na strzelnicy nie miałam praktycznie żadnych trudności z trafieniem do celu. Czasem denerwuje mnie moja tendencja do niechybienia celu. Nie mam żadnego wyzwania, ale mimo to uwielbiam łucznictwo. Zerknęłam w stronę Kath, która zmagała się właśnie z nałożeniem nasadki na cięciwę.
- Nieźle ci idzie. Jak tak dalej pójdzie to sama się trafię. – zażartowała
- A więc spróbuj unikać trafienia się w tors i głowę – odpowiedziałam uśmiechając się i chwyciłam łuk Katherine – Daj, pokażę ci coś.
- Ok - zgodziła się
- Ręka, która trzyma łuk musi być prosta i sztywna w łokciu, nogi w lekkim rozkroku, lewa w przód, prawa w tył. – dziewczyna dostosowała się do moich rad i ponownie naciągnęła cięciwę trafiając kilka milimetrów od środka.
-…

Katherine?

Od Katherine cd Seesha

- Eh tak samo jak u mnie. - odparłam. Usiadłam na deskolotce, która unosiła się dwadzieścia centymetrów nad ziemią. 
- Kurczę ci młodzi faktycznie maja odwagę. Silniki odrzutowe w deskolotkach nieźle dają popalić. - stwierdziłam z uśmiechem.
- Widać, że się na tym znasz. - rzekła Seesha. Pokiwałam  głową, po czym wstałam. 
- Chcesz coś porobić? - zapytała dziewczyna.
- Zależy co. - powiedziałam.
- Polowanie? 
- Jasna sprawa. - rzekłam. Godzinę później już szlajałyśmy się po ruinach jakiegoś zamku. Musiał być naprawdę stary. Chwyciłam  w dłoń miecz. Wyczuwałam obecność potwora... był blisko. 
- Uważaj on jest niedaleko. - ostrzegłam Seeshę. 
< Seesha?>

Od Katherine

Dzień był piękny i słoneczny. Wyszłam na spacer. Na ulicach panował zgiełk oraz hałas. Usiadłam na ławce i cieszyłam się dniem. Ptaki śpiewały, dzieci się bawiły.. cóż co do tego drugiego to nie ma się co cieszyć. Wstałam, aby się przejść, nie miałam nic do roboty, a siedzenie bywa męczące. Nagle wpadła na mnie dziewczyna. Wyglądała na młodszą ode mnie.
- Przepraszam. - odezwała się.
- Nic nie szkodzi. Nazywam się Katherine, a ty? - zapytałam uśmiechając się.
- Cassie. - odpowiedziała po chwili.
- Może pójdziemy na strzelnice? - zaproponowałam.
- Jasna sprawa! - odpowiedziała Cassie.
Po godzinie byłyśmy już na miejscu. Cassie świetnie strzelała z łuku, w przeciwieństwie do mnie.
- Nieźle ci idzie. Jak tak dalej pójdzie to sama się trafię. - zażartowałam.
< Cassie?>

Prawdziwi przyjaciele..

WLOP
..Kto by pomyślał, że znajdę ich w Piekle?
Imię: Panna ta nazywa się Amira. Jej drugie imię to Lenia.
Nazwisko: Tharuthur.
Stanowisko: Należy do grupy strażników oraz zwiadowców.
Płeć: Niewiasta.
Orientacja: Heteroseksualna.
Pseudonim: Nigdy nie dostała żadnego przezwiska.
Wiek: 23 lata.
Głos: Bring Me To Life
Aparycja: Amira należy do grupy niskich osób. Mierzy bowiem zaledwie metr sześćdziesiąt jeden. Zalicza się ją także jako szczupłą dziewczynę, co zapewne jest prawdą. W końcu czterdzieści osiem kilo to nie jest dużo. Blada cera w połączeniu z krwistoczerwonymi włosami i oczyma w tym samym kolorze nadaje jej niecodziennego wyglądu. Wróćmy do włosów - z reguły w nieładzie z grzywką na prawą stronę, sięgają do ud. Jest to zasługa tego, że nigdy w życiu ich nie obcinała. Karnacja zaś jest wynikiem pobytu pod powierzchnią ziemi. Dzięki płaszczu, który dawniej nosiła niezależnie od pogody, została mlecznobiała, wręcz emanująca światłem. Czerwone oczy? Efekt zostania Diablicą. Teraz jeszcze bardziej szczegółowo. Dzięki czterem latom życia na krawędzi nabrała mięśni. Stała się tak zwinna i szybka, na ile pozwala jej budowa. Owszem, ma talię, a jej figura to klepsydra. Jednak umiejętnie chowa to pod szerokimi ubraniami. Kolejny raz przenieśmy się na twarz Lenii. Ma śnieżnobiałe zęby, w tym kiełki troszkę dłuższe niż reszta społeczeństwa. Na prawym łuku brwiowym widnieje mała blizna, umiejętnie zakryta za kolczykiem. Kolejne można znaleźć w lewym uchu. Zamierzała sobie zrobić jeszcze w języku, lecz stwierdziła, że będzie jej zawadzać. Jej plecy okala tatuaż ze skrzydłami. Jedno jest czarne, drugie zaś białe. Pod nimi jest cytat z ulubionej książki dziewczyny. Mianowicie Cierpienie należy do życia. Jeśli cierpisz, znaczy, że wciąż żyjesz. Kolejny akt "wiecznej" sztuki znajduje się na jej prawym przedramieniu. Przedstawia on fazy księżyca. Wracając do tematu blizn.. Jedna szpeci jej brzuch. Zaczyna się na żebrach, po czym leci w poprzek aż do podbrzusza. Pamiątka z pewnej ulicy, że tak to nazwę. Z reguły ubiera rzeczy czarne lub czerwone. Sama nie wie, skąd zamiłowanie do tych kolorów.
Charakter: Metr sześćdziesiąt czystej złośliwości i kpiny. Nieufna. Odzywa się tylko wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. Obserwuje uważnie każdy ruch. Podczas spotkań grupowych najczęściej siedzi (lub stoi) w cieniu z założonymi rękoma. Nie krępuje się gdy ktoś na nią patrzy. Dzielnie będzie wpatrywać się w jego oczy, póki on sam nie spuści wzroku. Jej odpowiedzi ograniczają się do półsłówek. Zdarza się, że całkowicie zignoruje czyjąś wypowiedź, jeśli nie będzie na poziomie. Z góry uprzedzam, że dziewka ma swój honor. Nie dyskutuje na prostackie tematy. Jeśli ktoś dotknie jej tam, gdzie nie powinien - niech spodziewa się siarczystego "liścia" na policzku. Wola przetrwania nauczyła ją bycia wredną i sarkastyczną. Jednak wie również to, aby nie przedawkowywać chamstwa. Jeśli ktoś grzecznie poprosi - pomoże mu. Trzyma się niektórych zasad. Mimo wszystko zdarza się jej uśmiechnąć, ba! Nawet zaśmiać! Nie, nie psychopatycznie. Jest to cichy, perlisty śmiech. Niewielu go słyszało. Wobec przyjaciół jest śmiała. Nie odpycha ludzi, gdy ją przytulają. Choć do tej pory przytuliła ją jedynie pewna dziewczyna, która dawno zaginęła. Na porządku dziennym są przyjacielskie kuksańce. Poza tym przeklina. Może nie jak przysłowiowy szewc, jednak czasem można usłyszeć siarczystą wiązankę płynącą z jej ust. Z pewnością można by rzec, że jest ona typem odważnej. W sekrecie trzyma to, że jest marzycielką. Efekt cudownych filmów i gier oraz zbawienny wpływ książek i creepypast tak na nią działają. Lubi się bać. I czuć buzującą w żyłach adrenalinę. Być może temu jej odwiecznym pragnieniem jest skok ze spadochronem..? Można ją opisać mianem ryzykantki. Nie boi się wyjść z domu po dwudziestej drugiej. Zbyt ufa swojemu ciału. Potrafi podnieść głos gdy wie, że ma rację. Nie boi się stanąć w obronie słabszemu. Nie brzydzi się widokiem swojej krwi, jednak gdy widzi czyjąś posokę, natychmiast robi się jej słabo. Szybko się uczy, przez co oceny nie są tak złe, jak można by się spodziewać. Odpłaca się za wszystko. Z nawiązką.
Rodzina: Nie chce o niej pamiętać. Jedyna osoba, której jest za cokolwiek wdzięczna to jej brat.
Partner: Hm. Czyżby ktoś mógł pokochać Diablicę?
Zauroczenie: Podziękuję, jak na razie.
Potomstwo: Boże, zabijcie to zanim złoży jaja..
Konto: 500 Dark Coins
Rasa: Pełnoprawna Diablica. Choć dawniej była człowiekiem.
Moce: Opierają się na żywiole ognia oraz iluzji:
Wyczarowanie sobie płomienne skrzydła, które jej nie parzą. Jak to możliwe? Otóż jest ona odporna na wysokie temperatury. Pływanie w lawie? Jasne, czemu nie! 
Spowicie ogniem swój ekwipunek, włączając w to zbroję oraz kuszę. 
Zamknięcie wroga w płomiennej klatce.
Absorbuje ognień. Dzięki niemu jej zmysły są bardzie wyczulone.
Manipulacja płomieniami.
Stworzenie kopii samej siebie. Jest ona czuła na dotyk innego człowieka. Jeśli ktoś dotknie ów kopię - natychmiast znika. Ta moc przydaje jej się w niebezpiecznych zadaniach, gdy trzeba odwrócić czyjąś uwagę.
Władanie umysłem przeciwnika. Nie używa tego często. Jest to bowiem niezwykle wyczerpująca moc. Właściwie, to śmiertelnie niebezpieczna. Zbyt długa iluzja może prowadzić do śmierci.
Umiejętności: 
Jazda na motorze.
Malowanie.
Fotografia.
Strzelanie z kuszy.
Gotowanie.
Motto: Prawdziwi przyjaciele.. Kto by pomyślał, że znajdę ich w Piekle?
Ulubiony kolor: Czerń i czerwień.
Co lubi: Czerwone róże | Motocykle | Książki | Filmy | Ciepło | Wino. Jednak w umiarkowanych ilościach | Lekko przejrzałe granaty.
Czego nie lubi: Upijać się | Infantylności | Kłamców  | Dzieci | Tłumów | Słońca.
Ciekawostki: 
Do walki wręcz często używa pięciu zmodyfikowanych karambitów. Wygląda to jak pazury tygrysa.
Ma spore znajomości w Piekle.
Lucyfer jej nienawidzi, ale często prosi ją o pomoc w jakiś bzdurach.
O dziwo, parę razy pomylono ją z Assassynem. Jak się przypadkiem dowiedziała, sugerowano się kapturem oraz małymi nożami ukrytymi w bransoletkach.
Inne zdjęcia: X || X || X || X || X
Kontakt: Diffidentiae - howrse ||miumatsumo@gmail.com - mail

„If you never try..."

Natee-chan

"...you`ll never know.”
Imię: Jej pełne imię brzmi Cassiopeia, jak gwiazdozbiór, ale woli gdy mówi się do niej zdrobnieniem-Cassie
Nazwisko: Daoviell
Stanowisko: Łowca || Trenerka Smoków
Płeć: Kobieta
Orientacja: Heteroseksualna
Pseudonim: Cassie, Cass
Wiek: Pf… Jest nieśmiertelna, więc po co liczyć? Może ma gdzieś koło 200 lat, ale wygląda 17-latkę.


Głos:  You Don't Own Me By Grace Ft. G-Eazy (Suicide Squad Blitz Trailer Music)
Aparycja: Cassie jest średniego wzrostu. Ma gdzieś ze 164 cm wzrostu i waży około 52 kg. Gęste brązowe włosy zwykle nosi związane w kitkę lub kucyk. Jej orzechowe oczy optymistycznie spoglądają na świat. Na prawym biodrze ma ledwo widoczne znamię w kształcie wilczej łapy. Nosi białą koszulę i spodnie, na to zakłada swoje standardowe wyposażenie łowcy (lubi je nosić i prawie w ogóle się z nim nie rozstaje) i brązową kurtkę. Wiązane czarne martensy sięgają jej do kolan, a srebrny łańcuszek (rodzinna pamiątka, która ułatwia panowanie nad dzikim duchem bestii i ułatwia przemiany) nosi schowany pod koszulą. To taki jej talizman bez, którego nigdzie się nie ruszy. 
Charakter: Przedstawiam wam Cassie Daoviell. Zazwyczaj chodzi uśmiechnięta i pokojowo nastawiona do świata. Na ogół jest pomocna i miła, ale gdy ma gorszy dzień, to módl się byś jej w czymś nie podpadł. Potrafi skopać komuś tyłek jak na to zasłużył. Czasem musi się wyżyć, najlepiej podczas walki. Oczywiście trzyma nerwy na wodzy, a przynajmniej się stara, jednak kiedy przekroczysz granicę, bój się. Można więc powiedzieć, że jest wybuchowa. Niespecjalnie interesuje ją opinia innych i ma gdzieś, czy ktoś ją lubi czy też nie. Najczęściej przebywa w samotności i stroni od tłumów. Lubi spokojne ustronne miejsca, gdzie można zaczerpnąć świeżego powietrza. Cassie może i nie jest zbyt towarzyska, ale potrzebuje od czasu do czasu z kimś pobyć i pogadać. Jest dobrą słuchaczką i możesz się przy niej wygadać. Nigdy nie zdradza cudzych tajemnic. Ona sama jednak nie jest zbytnio otwarta i potrzebuje czasu by ci zaufać i otworzyć się na tyle, byś mógł poznać jej prawdziwe wnętrze. Na zewnątrz jest bowiem twarda, wesoła i odważna, ale w środku kryje się delikatność i opiekuńczość, którą czasem można dostrzec. Dziewczyna ma poczucie humoru i uwielbia się śmiać. Cass ubóstwia sarkazm. Jest wygadana i lubi drażnić słownie swych towarzyszy. Nie znosi, gdy ktoś jej dyktuje co ma robić. To jej życie i jej zasady! Ustala własne reguły i nimi się kieruje. Inteligentna. Książki i nauka jej nie straszne. Ktoś jej kiedyś powiedział, że wiedza może być czasem największą przewagą i tego się trzyma. Cassie jest ciekawa świata i kreatywna. Ma talent do rysowania, ale nie przechwala się tym. Lubi słuchać muzyki i śpiewać. Nie dla kogoś, dla siebie. Dziewczyna jest bardzo lojalna i wierna swym przyjaciołom. Pomimo swych lęków i obaw odważnie będzie bronić tego co dla niej ważne czyli rodziny i przyjaciół. Ambitna. Niezłomnie dąży do celu. Czasem podejmuje się zadań, które niekoniecznie da radę wykonać. Ciężko pracuje, by stać się silniejszą, żeby móc bronić tych, których kocha. Cass nie potrafi obojętnie przejść obok potrzebującego pomocy. Nie jest damulką, która chowa się za innymi i uważa na swój wygląd. Dziewczyna nie zważa na wygląd tylko wnętrze. Woli ochraniać niż być ochranianą. Czasem z zachowania przypomina chłopaka, lecz nadal pozostaje ten żeński pierwiastek, który sprawia, że jest wyjątkowa. Dobra, dość pozytywów. Każdy ma jakieś wady, Cassie również. Czy wilkołak może mieć jakieś słabości? Pewnie. Pierwszą z nich może być słabość do żelków. Nie jada nic słodkiego prócz nich. Drugą są książki. To jedyne zjadacze czasu od których nie potrafi się uwolnić. Co takiego lubi w książkach? Oczywiście możliwość odcięcia się od rzeczywistości i… Zapach. Tak, zapach. Trzecią słabością, chyba najgorszą, jest lęk wysokości. Nikomu się do tego nie przyzna. Ma swoją dumę, nie? Stara się go ignorować, ale nic nie poradzi na to, że trzęsie się ze strachu kiedy znajdzie się wyżej niż 2 metry nad ziemią. Przecież nie umie latać, więc jak spadnie czekają ją przykre konsekwencje. Pomimo tego, że jest wilkołakiem i jej organizm potrafi się błyskawicznie zregenerować, to nadal się boi. To nie jest lęk nie do zwyciężenia, ale nie potrafi się go pozbyć. Taki upierdliwy pasożyt siedzący w jej mózgu. Kolejną wadą może być też jej upartość. Jeżeli coś jej się nie podoba, albo nie chce jej się tego zrobić powie nie i koniec. Bezsensowne twe próby do przekonania jej do czegoś. Choć zdarzy się, że w jej główce zaskoczy, że to jednak ty możesz mieć rację, to wtedy posłucha.
Taka Cassie jest na co dzień, jednak kiedy przychodzi pełnia i musi zmienić swą postać robi się zupełnie inna… Dzika i nieprzewidywalna. Biorą w niej górę zwierzęce instynkty i staje się maszyną do zabijania. Lepiej nie zbliżać się do niej podczas nowiu, bo może to grozić przykrymi skutkami. Chociaż dziewczyna cały czas bije się z krwiożerczym charakterem bestii normalnie trzyma to bardziej pod kontrolą. Jako wilk, jej trzecia postać, nie wykazuje takiej agresji i nie jest aż tak niebezpieczna. Trzeciej przemiany Cass używa najczęściej jako kamuflażu.

Rodzina:
• Laurette Silliver-matka (elf) }nie
• Dylan Daoviell-ojciec (wilkołak) }żyją
• Mark Daoviell-młodszy brat
 
Partner: Nope.  
Zauroczenie: Nope.  
Potomstwo: Nope.  
Konto: 530 Dark Coins
 Rasa: Wilkołak-50% Elf-50%  
Moce:
• Jako wilkołak otrzymała dar błyskawicznego gojenia się ran. Obojętnie jaki uraz, złamanie czy zwykłe zadrapanie regeneruje się w kilka sekund. Oczywiście da się zranić wilkołaka, ale trzeba wiedzieć jak i czym. Sprawni łowcy tych stworzeń zbierali te informacje przez kilka tysięcy lat. Śmiertelna między innymi dla wilkołaka jest roślina zwana wilczym zielem. Dym, wywar czy cokolwiek zawierające sok tego ziela potrafi go zabić.
• Kolejna specjalna umiejętność wilkołaka to zwiększenie siły, szybkości, refleksu, zwinności oraz wyostrzenie wszystkich zmysłów. To między innymi dlatego wilkołaki są tak trudne do schwytania.
• Teraz coś z elfich cech. Cassie otrzymała dar czaromowy. Polega on na możliwości rozkazania komuś czegoś, a on sam będzie chciał to zrobić. Działa to na zasadzie hipnozy, a po wszystkim zaczarowany nic nie pamięta. W większości przypadków to działa, jednak zawodzi na osobach z bardzo silną wolą.
• Magiczne zdolności bojowe również pochodzą od elfów. Cassie potrafi między innymi nigdy nie chybić celu, posługiwać się każdą bronią białą nawet jeśli pierwszy raz ją widzi na oczy, od czasu do czasu za pomocą zaklęć np. spowolnić przeciwnika lub wyłączyć mu jeden ze zmysłów.
• Ostatnią elfia mocą będzie dar porozumiewania się z roślinami i zwierzętami. Cassie może z nimi rozmawiać, przekazywać informacje bądź używać do walki. Rośliny i zwierzęta znajdujące się w pobliżu będą śpieszyć jej z pomocą kiedy będzie w niebezpieczeństwie. Dziewczyna rzadko jednak korzysta z ich pomocy.
 
Umiejętności:
• Szybko biega, jest bardzo silna jak na dziewczynę, zwinnie wspina się po drzewach i budynkach,
• Potrafi zmienić się w 3 postacie: człowieka, wilkołaka i wilka. Ta ostatnia jest bardzo trudna do osiągnięcia i tylko specjalnie wyszkolone wilkołaki potrafią się zmienić,
• Potrafi nieźle jeździć konno,
• Celnie strzela z łuku i posługuje się każdą bronią białą,
• Śpiewa (to głównie zasługa czaromowy) i rysuje (tylko i wyłącznie szkice ołówkiem lub węglem),
• W pełni panuje nad swoimi mocami,
• Świetnie walczy oraz poluje za pomocą swych zwierzęcych zmysłów.

Motto: „If you never try, you`ll never know.”
Ulubiony kolor: Cass lubi wszystkie kolory, ale chyba najbardziej podoba jej się połączenie grafitu oraz soczystej zieleni.

Co lubi: | Rysować | Wszelkie zwierzęta, nie boi się pająków itd. | Książki, najczęściej fantasy, przygodowe i sci-fi chociaż dobrym thrillerem czy kryminałem też nie pogardzi | Ciepłe napoje typu herbata, którą może pić litrami | Strzelać z łuku | Słuchać muzykę, najczęściej coś typu rock, ale elektroniczne dźwięki też lubi, to zależy od nastroju | Żelki, to jedyne słodycze jakie może pochłaniać garściami | Naturę | Ciche miejsca z dala od cywilizacji | Mięso, ale jada tylko niektóre rodzaje | Chodzić po lesie | Ruch | Grać komuś na nerwach | Uczyć się języków | Spać całymi dniami | Zapach żywicy i ogólnie lasu | Podróże | Oglądanie nieba nocą, świecących gwiazd oraz księżyca | Zapach po deszczu |
Czego nie lubi: | Wścibskich i wtrącających się w nie swoje sprawy typków | Mięty, zarówno smaku jak i zapachu | Śmieci w lesie, kiedy je widzi to krew ją zalewa | Ludzi | Agresji wobec słabszych | Nazywania ją Kurduplem, Kundlem, Bestią i Szczeniakiem | Egoistycznych i aroganckich zachowań | Pustych i fałszywych osób | Ciasnych pomieszczeń | Tłumu | Smrodu i hałasu, ma wrażliwe zmysły | Gorąca | Wrednych, chamskich i rządzących się osób |
 
Ciekawostki:
• Cassie nie rozstaje się ze swoim łukiem. Sama go wystrugała i ozdobiła,
• Prócz lęku wysokości nie ma żadnych fobii,
• Kiedy może spać do oporu potrafi przespać cały dzień,
• Jest nocnym typem, czyli woli spać w dzień, a w nocy robić wszystko,
• W domu lubi chodzić w za dużych ciuchach (często męskich, oni jakoś mają wygodniejsze rzeczy xd),
• Żeby zmienić się w wilkołaka potrzebuje poczuć bardzo silną emocję np. złość czy smutek, ale jako impulsywna osoba wystarczy jej jedynie iskierka by wywołać pożar.
 
Inne zdjęcia: 
Jako wilkołak: X
Zdjęcie jako wilk: X
 
Kontakt: weronika2288